Strony

czwartek, 26 kwietnia 2012

Teofil Zraszacz ha ha ha

- Myślisz z sympatią o kurze, która zniosła jajko, które jesz?
- Zawsze – odpowiedziałam – zawsze.
cytat z książki

Nie miałem prawa kupić tej książki. Ale jednak zrobiłem to, mimo tego, że w sposób bezwzględny dokonuję selekcji egzemplarzy, które kupuję. Mimo tego, że prawie wcale nie kupuję książek nowych, bo ponad zapach nowych woluminów przekładam swąd starych. Mimo tego, że nie istniały żadne przesłanki ku temu, aby mogło mnie zainteresować w tym dziele cokolwiek. A jednak. Jednak kupiłem.

Okoliczności zakupu książki pt. Teofil Zraszacz ha ha ha są równie dziwaczne jak jej treść, forma i autor. Ten ostatni przyszedł do mnie sam. Było to rok temu, na krakowskich Plantach. Nazywa się Tomasz Lektorny. Sprzedał mi swój zbiór opowiadań z wdziękiem godnym najlepszych akwizytorów, a bajera jaką wobec mnie zastosował, spowodowała, że nie wiadomo jakim cudem pozbawił mnie on 10 złotych zostawiwszy w zamian śmiesznie cienką książeczkę w cienkiej oprawce, z paskudnie beznadziejną szatą graficzną nań.

Nie mam najmniejszego pojęcia, czy wydarzenia opisane w opowiadaniach są zgodne z rzeczywistością, czy też są wyssane z palca. Trudno jest mi oceniać tę książką również z uwagi na specyficzny urok osobisty jej rodziciela. Każde opowiadanie traktuje o tytułowym Teofilu Zraszaczu (co za potwornie pretensjonalna godność, nieprawdaż?). Narratorami są kolejno osoby, które niegdyś miały styczność z tym dziwakiem, artystą i ex-narkonamem. Teofil zaczepiał innych ludzi na ulicy, proponował im różne dziwne rzeczy, np. związanie u siebie w mieszkaniu, wypad do opery, zrobienie pizzy, a oni zgadzali się na nie i było fajnie. Teofil to osobnik, który stanowi konglomerat Rain Mana, Forresta Gumpa, jednego z mędrców u Paulo Coelho, który rzeczywistość określa mądrościami zaczerpniętymi z Małego Księcia. Wie więcej, widzi więcej, jak wspominają pierwszoosobowi narratorzy – przenika duszę. A poza tym jest przewidywalny, jednowymiarowy, a w swym archetypie miejskiego dziwaka strasznie egzaltowany.

Właśnie – egzaltacja to cecha immanentna tej prozy. Niestety jest to egzaltacja gorsza, niewnosząca nic, ocierająca się o grafomanię. Piętnaście opowiadań o Teofilu Zraszaczu, czytałem bardzo starannie, jednakże zbyt często się zżymałem, zbyt często myślałem o tym, kiedy to wszystko się wreszcie skończy.

Teofil Zraszacz wie. Podczas gdy wszyscy inni mają w głowie miriady myśli, on myśli o zupełnie czymś innym, jest wycofany, wrażliwy, przystojny, uroczy, uwodzicielski etc. Kobiety poddają mu się z łatwością. Szczególnie zabawne jest scena, w której bohater szczotkuje nieznajomej dziewczynie (sic!) zęby. Akt szczotkowania opisany jest niczym pełna uniesień scena łóżkowa. Ha ha ha.

Przygody Teofila Zraszacza są egzemplifikacją tego, że można być dobrym i zakręconym człowiekiem, niespokojnym duchem, który wypełnia granice błędu statystycznego znormalizowanego i nieczułego  społeczeństwa. Niestety, Lektorny w swojej twórczości jest trochę naiwny, a nagromadzane przez niego środki stylistyczne wcale automatycznie nie podnoszą finalnej  wartości tekstu.

Niezależnie od tego jaką wartość artystyczną prezentuje ta książka, niezależnie czy Zraszacz jest alter ego Lektornego, to jednak muszę wyrazić szacunek wobec Tomka, który realizuje swoje marzenia w trochę odmienny sposób od tego, jaki robią to ludzie siedzący całymi dniami na Facebooku, czyli nie robiących nic. Być może jeszcze to nie jest to, czego oczekuje światowa literatura. Nie zmienia faktu, iż bardzo trzymam kciuki za tego freaka i mam nadzieję, że te 10 zł, które wydałem na Teofila Zraszacza zaprocentuje. Życzę mu wszystkiego dobrego, życzę mu dobrej literatury. 

21 komentarzy:

  1. A mi się podobało;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Napiszę tak... książka ma bardzo duży komercyjny potencjał i zastanawiam się czy nie zaproponować Tomkowi współpracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś się nie przejechał/a. Moim zdaniem to jest pisarska wprawka, młodzieńcza grafomania, na którą cierpi wielu pięknych, młodych i początkujących. Postać wykreowana przez Tomka jest archetypem, którego ponowna obecność może drażnić, natomiast sam autor jest niezwykle pozytywną postacią.

      Usuń
    2. Lektorny według mnie ma problemy psychiczne. Jest poza rzeczywistością, w swoim wyimaginowanym świecie. Dziwi mnie to, że tego nie widzicie.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. niestety gdy ja Tomaszowi powiedziałam co sądzę o jego książce zostałam dość nieprzyjemnie potraktowana przez niego. Darzyłam go większą sympatią i szacunkiem zanim z nim porozmawiałam. Tomasz gdy wysłuchał mojego komentarza na temat swojej książki powiedział mi że ja tak naprawdę nie opisuję książki tylko samą siebie. On w momencie gdy skończyłam mówić już wszystko o mnie wiedział i znał mnie prawdopodobnie lepiej niż moja rodzicielka. Gdy spytałam co takiego się dowiedział z mojej wypowiedzi powiedział że mi nie powie bo nie chce mnie urazić. Generalnie byłam bardzo pozytywnie nastawiona zaczynając czytać jego książkę ale fakt że mi się nie spodobała nie powinien chyba powodować że Tomasz jest dla mnie chamski i mnie obraża chociaż w ogóle mnie nie zna.

      Usuń
  3. Autor jest wierny swoim ideałom - dalej chodzi po Krakowie i rozmawia z ludźmi. Zaczepia ich i opowiada historie. Nigdy nie wiadomo czy są prawdziwe, czy wymyślone. Wiem, że na realizację większości z nich na pewno byłoby go stać.
    Jest pozytywnym dziwakiem i z całego serca życzę mu powodzenia ! Każdy realizuje się w swój indywidualny sposób. On nam daje poznać jego sposób.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten pseudo-pisarz nazywa się tak naprawdę Tomasz Michalski i nie należy mu ufać pod żadnym pozorem i wierzyć w żadną historię. Pod niewinnie wyglądającą twarzą kryje się obłudnik i oszust. Miałem NIE-PRZYJEMNOŚĆ mieszkać z tym osobnikiem ,który w jednej chwili opowiada ,że nie gra w zakłady bukmacherskie od 4 lat ,a następnego dnia go spotykam u bukmachera jak stawia kupony na łączną wartość 3000 zł. Dodatkowo ma fetysz noszenia czapki 24 h/dobe nawet w gorące dni oraz pod prysznicem.Żeby tego było mało chłop "myje się" 2.5 godziny pod prysznicem w przedziale czasowym od 11 do 15, więc łazienka jest przyblokowana i nie można nic zrobić. Na koniec dodam ,że nie ma w ogóle honoru i jest marnym konfidentem, straszącym cały czas policją. Jedyne co ma wspólnego z literaturą to klamra kompozycyjna ,a mianowicie : wprowadził się tak samo szybko jak i wyprowadził nie płacąc żadnych rachunków oraz czynszu, zalegając łącznie właścicielowi 1500 zł !!!!!informując go że jak chce pieniądze to może się spotkać z nim na komendzie (psychol ??????). DLATEGO PROSZĘ WAS NIE KUPUJCIE NIC OD NIEGO A W SZCZEGÓLNOŚCI NIE WPUSZCZAJCIE GO DO WŁASNEGO LOKUM. POZDRAWIAM I UCZULAM NA NIEGO TO JAK DR JEKYLL I MR HYDE

    OdpowiedzUsuń
  5. Lektorny według mnie ma problemy psychiczne. Jest poza rzeczywistością, w swoim wyimaginowanym świecie. Dziwi mnie to, że tego nie widzicie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, pozytywna książeczka. Rzeczywiście Teofil jest trochę płaski w swej głębi, ale pomysły ma ciekawe. Najbardziej mnie intryguje czy Tomek je kiedyś zrealizował.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ktoś zauważył, to dziwne, że nikt nie zwraca uwagę na psychotyczne zachowanie autora. Jasne, fajnie jest pogadać czasem z kimś "zakręconym", ale czy ktoś bierze pod uwagę jak taki "cudak" żyje? Zawsze w czapce, o różnych porach dnia, często wieczorami, krąży, sprzedaje swoją książkę, bajeruje, opowiada niestworzone historie, ma własny świat. Dla mnie to nie jest inspirujące, tylko przerażające. To nie spełnianie marzeń, tylko karmienie psychozy.
    Tak, jak te plakaty o niby zaginionej dziewczynie rozwieszane od lat po całym Krakowie. Niby "fajna anegdotka", ale ten który je wiesza jest prawdziwy i chory, możne stanowić potencjalne zagrożenie. A Lektory moim zdaniem ma problemy osobiste i to duże, a ten jego handel Zraszaczem to substytut, jego sposób uciekania od rzeczywistości. Czar "inności" szybko pryska, jeśli ktoś zada sobie trud poczytania jak niebezpieczne dla zdrowia i życia są różne rodzaje nerwic, psychoz, depresji etc.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dołączam się do negatywnych opinii na temat Tomka. Faktycznie, przy pierwszym spotkaniu może zafascynować swoją innością i otwartością. Kiedy się go jednak bliżej pozna, czar pryska - stoi przed nami totalnie zapatrzony w siebie, przekonany o własnej wyjątkowości człowiek, który nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Na wszystko ma swoje wydumane mądre teorie, które nijak się mają do prawdziwego życia. Głosi pięknie przemowy o tym, jak to nieważne jest dla niego skąd kto pochodzi, co studiuje, gdzie pracuje itd., bo są w życiu rzeczy ważniejsze. Szybko się można jednak zorientować, że tą ważniejszą rzeczą nie jest, jakby się można spodziewać, nasza dusza, serce czy inne takie, a po prostu on sam, jego życie, jego historie i jego zajebistość. Gość jest totalnie nieprzystosowany do życia z ludźmi, zakochany w sobie do granic możliwości. Zresztą jeśli spytać go o przyjaciół, wymienia jakieś dziewczyny, którym spodobała się jego książka i zapewniły go, iż zawsze będzie u nich gdzieś tam na drugim końcu Polski mile widziany. I nigdy w życiu ich nie widział więcej na oczy. Nawet ich imion nie pamiętał.
    Niby to skromnie rzuci czasem jakiś tekst o tym, jak to ludzie go chwalą i jak go to motywuje... Szkoda tylko, że o tych pochwałach mógłby gadać w kółko i w kółko, nie dając człowiekowi nawet dojść do głosu... A potem walnie nam jakiś wyświechtany tekst o tym jacy to jesteśmy wspaniali (co stwierdza chyba po oczach albo kolorze sweterka, bo nawet jeśli mu się wbić w słowo to i tak przebywa w swoim świecie, kiedy się do niego mówi) i za chwilę dalej wraca do peanów na swoją cześć.
    Jego dziwactwa też są w wielu przypadkach tylko dla popisu. Ok, faktyczne fajnie jest spotkać człowieka, z którym można pograć w chińczyka czy w ogóle porobić naprawdę milion innych rzeczy, które dla innych byłyby czymś głupim i dziecinnym (bo lepiej przecież iść do baru i się najebać). Chłopak może swoim podejściem do pewnych spraw zainspirować, zmusić do zastanowienia, może czegoś nauczyć - nie mogę mu tego odebrac. Niemniej na dłuższą metę jest tylko dziwakiem (jeśli nie psycholem), który nie rozstaje się ze swoją czapką i kroi chleb łyżeczką (może mi ktoś powie jaki w tym ukryty sens?) Nie twierdzę, że Teofil to alter ego Tomka, ale wiele ich łączy. Zwłaszcza jedno: obaj są, jak ktoś mądry to przede mną kiedyś ujął "płascy w swej głębi". Obydwaj aż prowokują, żeby się w nich dopatrywać czegoś wyjątkowego, ale ostatecznie są tylko samotnymi dziwakami tak pochłoniętymi swoją unikalnością, że nie dostrzegającymi przy tym totalnie tego, co mają im do zaoferowania inni. Potrafią zaczarować na chwilę, zastanowić, zaciekawić - ale w gruncie rzeczy nie ma w nich niczego szczególnego.
    Czy chłopak ma coś z głową czy po prostu jest oryginalny - trudno mi ocenić, nie wypowiem się. Przypuszczam, że może mieć ze sobą niezłe problemy, ale kto wie... Może nie dostrzega ich w wykreowanym przez siebie świecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety mam również negatywną opinię o Tomku. To odrealniony, cierpiący człowiek, próbujący na siłę zainteresować innych swoją literaturą. Przy bliższym poznaniu Tomek sporo traci ze swojego wcześniejszego uroku, uwidaczniają się jego problemy psychiczne, niedostosowanie społeczne i alienacja. Przestrzegam, bo kolega Tomasz nie do końca jest "pozytywnie zakręconym freakiem". To tylko jedna z wielu masek jakie wykreował podczas wieloletniej sprzedaży na street'cie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha, to ciekawe, ze ta ksiazka i jej autor wzbudzaja takie emocje! Zdaje sie, ze w zeszlym roku kupilam nastepna ksiazke p. Lektornego, ale musze przyznac, ze byla duzo slabsza i bardzo mnie rozczarowala. To byl jakby brudnopis na opowiadania. Teofil Zraszacz przy tym to bylo arcydzielo. Nie mialam przyjemnosci (???) poznac blizej autora. Opowiadania byly bardzo zaskakujace i dawaly do myslenia, ale tez troche przerazajace... Powtarzajacy sie motyw znudzonych i smutnych dziewczyn, ktor zapraszaly do swojego zycia (i. Ieszkania) calkiem obcego faceta. Hmmm. Tomasz w trakcie krotkiego spotkania = sprzedazy ksiazki wydawal sie bardzo sympatyczny, niezwykly i pozytywnie zakrecony, ale czesto tak jest ze takie osoby bardzo duzo traca przy blizszym poznaniu, i sa wrecz nie do zniesienia przy blizszej znajomosci ;)
    Czy ktos spotkal p. Lektornego w tym roku?? Ciekawe czy jest nowa ksiazka??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. kreci sie to gowno bezrobotne prawie codziennie na Plantach dalej

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka nowa jest, a raczej dłuższe opowiadanie. Kryminał, zwie się "Kallima inachus", od motylka. Tomasz sprzedaje ja pod Słowackim na Plantach.

    Główny bohater nieźle opisany, oryginalne porównania dla jego emocji i spostrzeżeń. Wygląda, że pewne cechy protagonisty to projekcja cech autora. Fabuła może nie wartka, ale z zaskakującymi zwrotami. Pomysł na historię udany. Otwarte zakończenie. Niestety świat dokoła płaski i bez wyrazu. Pewne sceny nic nie wnoszą, inne są opisane zbyt zawile. Inni ludzie niemal bezosobowi i "bezwyglądowi", choć to zostawia pole dla wyobraźni czytelnika.

    Literówki to norma w maszynopisie, ale rażą błędy językowe oraz mylenie imion bohaterów;)

    Do wszystkich zarzucających autorowi narkomanię, nałogi i psychiczne schorzenia - poczytajcie biografie wielkich pisarzy. Choćby Hemingway, Mickiewicz, Witkacy, Kesey. Żaden nie był "normalny". I dzięki temu właśnie umieli postrzegać ponad przeciętnością społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy ktos posiada jego e mail o ile dobrze pamietam byl na koncu ksiazki a ona mi zaginela

    OdpowiedzUsuń
  14. Spotkałam Tomka 2 razy w Krakowie. Pierwszy raz był jakieś 3 lata temu, w grudniu, w Parku Krakowskim. Wyglądał ciekawie, mówił ciekawie. Był uśmiechnięty i pełen życzliwości. Pożegnałam się z nim pełna radości, zainspirowana człowiekiem żyjącym poza Matrixem, a przynajmniej próbującym tak żyć. Po 3 latach spotkałam go znowu. To było jakiś tydzień temu, tym razem na Plantach, w okolicach Placu Szczepańskiego. Zaczepił mnie i koleżankę, z którą szłam. Nie poznałam człowieka, stał się cieniem samego siebie. W starym swetrze, w czapce. Wyglądał na pół-bezdomnego. Pamiętałam, że kiedyś miał piękne, długie włosy, z których dzisiaj zostały suche strąki. A on sam? Może to za mocne słowa, ale Tomek jest jedną nogą w innym wymiarze i to wcale nie jest komplement. Błędne spojrzenie, mruczenie pod nosem. Niby jest miły i rozgadany, ale ja wyczuwałam od niego jakąś dziwną wrogość, pogardę może nawet. Nie kupiłam od niego książki ani 3 lata temu, ani teraz, więc nie będę oceniać jego twórczości. Jednak sama postać Tomka napawa mnie niepokojem, smutkiem i rozczarowaniem. Nie mogłam przestać o nim myśleć przez kilka dni. W głowie pojawiało się jedno pytanie: "Co się z nim stało?". Mam nadzieję, że dobrze mu się żyje, ale po jego zachowaniu wnioskuję, że jest mocno aspołeczny. Lubię dziwaków, ale takich jak Tomek najzwyczajniej w świecie się boję.

    OdpowiedzUsuń
  15. Do mnie rowniez podszedł Pan Tomek na ulicy witajac mnie z daleka usmiechem i slowami "witaj krolowo gołębi". Od początku byl otwarty i porywczy. A co do samej ksiazki bardzo czesto do niej wracam i mam cicha nadzieje ze moze i mnie kiedys spotka taka sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  16. Do mnie rowniez podszedł Pan Tomek na ulicy witajac mnie z daleka usmiechem i slowami "witaj krolowo gołębi". Od początku byl otwarty i porywczy. A co do samej ksiazki bardzo czesto do niej wracam i mam cicha nadzieje ze moze i mnie kiedys spotka taka sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !

    OdpowiedzUsuń