Heavy metal
is the best
Heavy metal –
fuck the rest
Metal Top 20
zespołu Open Fire
Koniec lat osiemdziesiątych to okres niebywałego rozwoju polskiego
metalu. Powstało wówczas wiele zespołów, z których niestety tylko nieliczne
przetrwały do dnia dzisiejszego. Niektóre z nich jak Vader czy Acid Drinkers
stały się niezwykle popularne, nie tylko na scenie krajowej, ale również na
scenach zagranicznych. Wiele w materii promocji gatunku w Polsce zawdzięczamy
Tomaszowi Dziubińskiemu, który oprócz tego, że był założycielem Metal Mind
Production, jednej z pierwszej polskiej wytwórni płytowej, to jeszcze oprócz
tego patronował pierwszemu cyklicznemu festiwalowi poświęconemu w całości
ciężkim brzmieniom jakim jest Metalmania.
Niestety liczne a dobrze rokujące zespoły metalowe nie
doczekały się wydania swoich wydawnictw, chociaż miały za sobą nie tylko
intensywną działalność koncertową, ale również nagrane w studio materiały. Tak stało się z formacją Open Fire, który to
zespół został zamieszczony, na znalezionym przeze mnie splicie z festiwalu
Metalmania ’87. Utwory pochodzące z tego krążka są nagraniami na żywo i nie są
zbyt dobrze zrealizowane, co nie przeszkadza w radosnym jego odbiorze.
Jedyne co mogę powiedzieć o Open
Fire, to jest to, że zespół powstał po to aby pogować, kręcić łbem i drzeć ryja
na koncertach. Utwory są nieskomplikowane, dzikie, charczący wokalista rzadko kiedy
nie fałszuje. Wszystko jest zbyt szybkie, zbyt przesterowane i zbyt żywiołowe by odbierać całość tylko z
uwagi na wrażenia estetyczne, których raczej tutaj nie ma. Jest to trash-metal
w najlepszym wydaniu, egzemplifikacja gniewu, żywiołowości i otwartego ognia.
Gustowna różowa okładka. Hell yeah! |
Na stronie B zostały zamieszczone
nagrania zespołu Stos, prawdziwej legendy polskiej sceny metalowej, z jednym z
najlepszych damskich wokali w gatunku, czyli Ireną Bol. Przy tym zespole chciałbym się zatrzymać
dłużej. Kompozycje zawarte na splicie są zróżnicowane, naprawdę bardzo ciekawe.
Zdumiewa techniczna skuteczność muzyków wchodzących w skład zespołu i lekkość z
jaką wykonują naprawdę efektowne riffy. Członkowie grupy współgrają ze są
naprawdę w sposób doskonały. Irena Bol, nazywana najbardziej metalową kobietą w
Polsce naprawdę świetnie radzi sobie w ciężkim repertuarze. O ile Open Fire to
zespół idealny do rozpierduchy, o tyle Stosu słuchać również z uwagi na artyzm
wykonania, zróżnicowane tempa, sprawność instrumentalno-wokalną. Naprawdę,
należy oddać wielki szacunek zespołowi, że mimo, tego, iż utwory zostały
zrealizowane i nagrane na żywo, to zachowują nie tylko umiejętności zespołu,
ale również niezłe brzmienie. Niektóre właściwości utworów sugerują jakoby
zespół inspirował się Katem, a może to tylko takie moje widzimisię.
Jedyne zastrzeżenia jakie mogę
mieć do wydawnictwa to to, że nie jest ono zachowane w sposób idealny. Mimo,
jak dla mnie, dużej ceny (10 złotych) ma sporą wartość sentymentalną oraz
poznawczą. Poza tym, splity z Metalmanii, wśród ortodoksyjnych fanów polskiego
metalu uchodzą za niemałe rarytasy, więc w ramach mojego małego snobizmu cieszę
się z posiadania przynajmniej jednego z nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz