Giełda Staroci - Kraków, Kazimierz, Plac Nowy. |
Mówiąc o kupowaniu staroci w Krakowie, nie sposób poza Giełdą na Balickiej i Halą Targową nie wspomnieć o Giełdzie na Placu Nowym na Kazimierzu. Co prawda nie jest to miejsce jakoś nad wyraz eksponowane na mapie krakowskich staroci, ale choćby z uwagi na otoczenie pięknej dzielnicy jest warte zobaczenia. No i dla mnie w tym najbliższym otoczeniu ważne miejsce zajmuje z powodu świetnych koncertów Alchemia. Wracając jednak do rzeczy - warto się na Kazimierz wybrać. Po pierwsze giełda staroci odbywa się tam niemal codziennie. Wybór być może nie powala (najwięcej stoisk jest w lecie, gdy kręci się tam najwięcej turystów) przeważają bibeloty, stare zdjęcia pocztówki, repliki nazistowskich noży, monety itd. jednak można się natrafić na ciekawe rzeczy. Na uwagę zwraca pewien Pan sprzedający galanterię skórzaną w postaci, toreb, pasków, walizek itp. Doprawdy rzadki to talent, aby mieć tak jednolite pod wzlędem asortymentu stoisko na starociach. Nie muszęchyba dodawać, że większość tych rzeczy są rzeczami używanymi. Co nie zmienia faktu, że ma doskonały wybór i jeśli ktoś szuka takich rzeczy, to wydaje mi się, że warto zerknąć. Oprócz tego jest tam również jedno stoisko z książkami (które jest zawsze) oraz co najmniej jedno stoisko z płytami winylowymi (w porywach nawet do czterech). Prawie zawsze jest tam przemiły Pan, zdaje się, że z Bośni, lecz mówiący po polsku niczym native speaker. Płyty przez niego wyselekcjonowane doprawdy imponują. Głównie są to wydania zachodnie bardzo popularnych płyt - Led Zeppelin, Pink Floyd, Doors oraz mniej popularnych, choć ciągle znakomitych jak np. krautrocki Can czy jakieś rzadkie krążki z progresywnym rokiem. Oczywiście - dominuje tu muzyka rockowa, ale jest też jazz czy blues. Ceny wydają się być wysokie, lecz po pierwsze wydaje mi się, że nigdzie w Polsce nie dostanie się ich taniej (stany na ogół są doskonałe) a po drugie sprzedawca jest skory do dawania zniżek. Z dala od winylowego dziadostwa.
Jak już powiedziano powyżej - często zdarzają się inne stoiska, ale opis starocie to opis temporalny oddający chwilę. Raz handlarz jest, później go nie ma. Pamiętam był tam raz jegomość sprzedający swe płyty po 10 zł. Wszystkie, niezależnie od tego czy to były jakieś rare czy zupełne pospoliciaki. Ale takie strzały zdarzają się raz na rok. Więc możecie wyczekiwać szczęścia. Giełda na Placu Nowym czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz