Muzyka zawarta na kasecie pochodzi z pogranicza stanów skupienia, źródeł generowanych dżwięków i nastrojów. Chociaż co do tego ostatniego chyba się mylę - wskazówka nastroju tej płyty jest ciąży raczej w stronę "smutny" niż "wesoły'. Odcienie tego smutku są jednak różne - jest smutek gniewny, jest smutek przemijania. Nie ma tu jednak miejsca na zabawę, częściej na cierpienie i gorycz.
Płyta podzielona jest na 4 długaśne numery. Słuchając tej muzyki mam wrażenie jakbym słuchał radaru statku podwodnego jakiejś zaginionej cywilizacji, która wynurza się tylko po to, aby nas podrażnić i ponownie zatopić się w głębinie. Część dźwięków dochodzi jakby spod wody, cześć zaś unosi się gdzieś nad nią niczym wodna para. W zasadzie nie ma w tym dźwiękowym pejzażu lądu - czegoś, czego moglibyśmy się złapać, do czego moglibyśmy dryfować w nadziei na ocalenie życia. Jedynym punktem odniesienia jest parujący ocean i rytm dochodzący spod wody. Czasem w tym dryfowaniu, w tej agonii rozbitka słyszymy jakieś głosy, może to ląd, może to Afryka. Rozbrzmi czasem marimba, zadudni jakiś bęben. A może to nam tylko szczękają ze strachu zęby, może to tylko bije nasze serce.
Mirt wydobył z syntezatorów i nagrań terenowych prawdziwy skarb. Nie ukrywam - kaseta ta kręci się w moim odtwarzaczu już od paru dni nie dając o sobie zapomnieć. Jeśli chcecie się z nią zapoznać, to można ją odsłuchać w całości tudzież kupić na bandcampie.
Mirt
Afrikanische Völker
BDTA LXIII
BDTA
2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz