źródło: własne. |
Z serii mało śmiesznych internetowych porad jest jedna, która mówi, że jak chcesz zwiększyć swoją wytrzymałość na pociski większego kalibru wówczas musisz zacząć strzelać do siebie pociskami mniejszego kalibru. Heheszki ustają jednak po przesłuchaniu tego materiału, bo na 'dzień dobry' dostajesz haubicą M777 prosto w ryj, szmato! Nie podoba ci się? Nic nas to nie obchodzi.
Słychać, że materiał nagrano na żywo (dzięki za rozjebanie wzmacniacza, basów się nie dało głośniej nagrać?), słychać też, że nikt w zespole nie uczył się zasad kompozycji (nie do przyjęcia jest brak zwrotek i refrenów), słychać też, że Lounge Ryszards przyszli tylko po to, aby wygonić publiczność z Galerii Czułość strzelając ostrą amunicją. Od początku do końca.
Czy jednak hałaśliwy wstęp zwiastuje rozwinięcie jakiegoś tematu? No chyba raczej średnio bym powiedział. Na placu boju przed wrogami cywilizacji życia w postaci kwartetu zostają tylko najwięksi twardziele. Ale co się będziemy przejmować leszczami. Hałas, brud, choroby zakaźne i polska powierzchnia reklamowa łączą się tu w miłosnym uścisku by eksplodować szrapnelem i urwać ci dupsko.
Bo doprawdy materiał urywa dupsko i jest to jedna z głównym przyczyn, dla której nie można na niego srać. Szacun.
Lounge Ryszards
"Live at Czułość"
Wounded Knife CUT#22
24 maja 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz