Strony

sobota, 13 lutego 2016

Długość dźwięku samotności - Wacław Zimpel - "Lines"

źródło: instantclassic.bandcamp.com

Za najdłuższy utwór świata uchodzi "ORGAN2/As slow as possible" Johna Cage'a, który "uruchomiony" został w 2001 roku i ma rozbrzmiewać przez 639 lat, aż do roku 2640. Najkrótszym utworem jest ponoć "You Suffer" Napalm Death, który trwa jakąś sekundę. Zapewne znajdą się akolici pragnący przesuwać granice możliwości trwania utworów muzycznych w coraz dalsze ekstrema.





Ile zatem powinien trwać trwać utwór/kompozycja/album? Jak jego długość wpływa na recepcję? Czy w gatunku/metodzie twórczej jaką jest minimalizm należy podchodzić z tradycyjnym wydłużaniem, po to, aby świdrować słuchacza kolejnymi repetycjami? A może należałoby repetycje ukrócić na rzecz esencji i nie traktować czasu trwania utworu jako najistotniejszej części kompozycji?

Zanim wejdę w buty Jana Topolskiego, którym wszak nigdy nie będę, zostawię te pytania na wieczne nierozważenie. Niemniej muszę przyznać, że pierwsze obcowanie z solowym debiutem Wacława Zimpela dało mi wiele do myślenia w kwestii trwania utworu w czasie. "Lines" zawiera się bowiem w zaledwie 40 minutach, podczas gdy każdy z utworów eksploruje tradycję minimalizmu, a co za tym idzie, że każdy utwór mógłby zostać z powodzeniem rozciągnięty do albumowej długości. Gdyby wydawca zdecydował się na wydanie Zimplowego ekwiwalentu Merzboxa to brałbym w ciemno.

Często mówi się o tym, że jakaś cecha utworu jest jednocześnie jego wadą i zaletą. W większości przypadków jest to kunktatorska strategia recenzenta, którego faktycznie coś kole w opisywanym dziele, ale nie znajduje w sobie potrzeby czy też odwagi, aby tę faktyczną wadę mocniej podkreślać. Pomijając gros oczywistych względów niepisania o niczym źle (bo kolega, bo inni piszą, że dobre, bo kolega kolegi, bo piszą na piczforku, że dobre, bo jak napiszę, że złe, to już mi nie przyślo za darmo digitala od wytwórni) to tutaj naprawdę długość utworów staje się jednocześnie wadą i zaletą. Wadą, bo po przesłuchaniu "Lines" czuję się jak po wizycie w drogiej restauracji - dostałem wielki talerz, za który dużo zapłaciłem, dostałem pyszną potrawę, która świetnie wygląda, doskonale pachnie i takoż samo smakuje, lecz cóż z tego kiedy objętość potrawy jest tak niewielka, że ledwo się obrało po zębach, a jednak ciągle czuję się głodny. Ma to jednak tę zasadniczą zaletę, że chciałbym tu wrócić, bo wszystkie zalety "Lines" rekompensują takie bzdurne potrzeby jak chęć obżarcia się.

Jak idę do knajpy Terrego Rileya i biorę potrawy takie jak "A Rainbow in Curved Air" albo "Persian Surgery Dervishes" to dostaję cały stół szwedzki i choć może jest tu zatrważająco dużo jednorodności to jednak po odsłuchu tych płyt czuję się syty, prawie tak samo jak po przeczytaniu recenzji Bartosza Nowickiego (polecam, najlepsze recenzje w sieci). Bo i po Rileyowsku albo po "Baba o'Rileyowsku" zaczyna się i kończy falami niekończącymi się polifoniami organowych apreggiów, uszczelnionymi monotonią burdonu i wzbogaconymi klarnetowo-saksofonowym cudami, które jako jedyne na tej zdyscyplinowanej od początku do końca płycie wydają się mieć źródło w improwizacji. "Breathing Etiude" doskonale spisuje się jako katharsis, a "Deo Gratias", naprawdę przejmuje i przypomina, że kiedyś muzyka była tworzona po to, aby czynić ludźmi lepszymi. Najbogatszym aranżacyjnie na "Lines" jest zaś utwór tytułowy, który wygrany został między innymi na khaenie. "Five Clarinets" od minimalizmu wychodzi w stronę swingu i zbliża się do niebezpiecznego momentu, w którym miałem obawy, że zaraz wyskoczy Benny Goodman, ze swoją motoryczną sekcją rytmiczną - co rzecz jasna nigdy nie następuje.

Szkoda, że "Lines" to płyta krótka, jednak nie chciałbym, aby to jej długość świadczyła o jej jakości. Wacław Zimpel nagrał znakomitą płytę, której głównym walorem jest wielka spójność i wielki spokój, który przenika każdą cząstkę elementarną muzyki. Na pewno płyta ta jest koło płyt Księżyca, "Istiny" Szuszkiewicza czy "Ceratitis Capitata" Pawła Szamburskiego odpowiedzią na potrzebę polskich słuchaczy na ukojeniu i bezpieczeństwie.

Wacław Zimpel
"Lines"
Instant Classic
CLASSIC042CD
5 luty 2016 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz