źródło: instantclassic.bandcamp.com |
Starorzekowa odyseja zdążyła się zakończyć już po tym jak zachwyt z jakim przyjęto "Cień chmury nad ukrytym polem" się wypalił. "Zamknęły się oczy ziemi" to jednak nie "requiem dla samego siebie", cytując klasyka, ale zupełnie normalna kolej rzeczy, którą przyjąłem ze spokojem i ulgą.
I tak jak się nie wchodzi do tej samej rzeki tak i projekt Stara Rzeka naznaczony jest eklektyzmem inspiracji oraz płynną dyscypliną w wydawaniu nowej muzyki przez Kubę Ziółka w ramach swojego solowego projektu. Pierwotnie "Cień chmury nad ukrytym polem" został wydany w dwóch zupełnie różnych wersjach przez Few Quiet People i Instant Classic, później jeszcze wydana została EPka nakładem Infinite Grayscale. Po drodze ukazał się jeszcze split Starej Rzeki z Innercity Trio i ARRM (nagrania ST z tej kasety znajdują się na najnowszej płycie). Nie lada gratką dla fanów było zaś wydanie w tym roku winyla na którym znalazły się wszystkie utwory z pierwszych wydań debiutu Starej Rzeki. No i w końcu niniejsza płyta, na której znalazły się zarówno utwory z EPki jak i ze splitu Wounded Knife. Czy jest to płyta pożegnalna? Tak. Wspominkowa? Jak najbardziej. Wtórna?
No nieszczególnie, choć ogólne oczekiwania wobec tej płyty zostały pokryte z nawiązką. Oczekiwania te wyrosły przede wszystkim ze wszystkich tropów i znaczeń, o których mówił Ziółek, jak i tych otrzymanych awansem przez słuchaczy. A jest ich aż zbyt wiele. Aby wymienić tylko niektóre są to: kosmische musik, black metal, folk, neofolk, a nawet dziwaczny konstrukt w postaci muzyki słowiańskiej. Na dodatek nie pomagał sam Ziółek, wszak niektórzy zbyt się przejęli deczko pretensjonalnym manifestem brutalizmu magicznego. "Zamknęły się oczy ziemi" to ta dla mnie przede wszystkim probież tego jak się powinno robić world music, bo i tak traktuję tę płytę jako przedłużenie Ossjanowskiej tradycji "teatru dźwięku i ciszy". Gatunek world music, skądinąd słusznie dogorywający gdzieś na rubieżach słuchalności, upadł bo w swym buńczucznym przekonaniu chciał syntetyzować tradycje ludowe z całego świata. Jednak Stara Rzeka nie odnosi się do jakiejkolwiek konkretnej tradycji, bo jest to tradycja wymyślona, w której bardowie przemierzający Appalachy mają taki sam wkład w rozwój muzyki świata i jej wrażliwości jak eksperymentatorzy z Monachium czy Dusseldorfu.
Na "Zamknęły się oczy ziemi" Ziółek rezygnuje z tradycji surowego, norweskiego black metalu (który w niektórych swych formach odwoływał się do "powrotu do natury", powrotu do "pierwotności") skupiając się na akustycznym brzmieniu gitary i głosie jako instrumentach pierwszego planu. Tak, głos nieprzypadkowo traktuję nie tylko jako nośnik werbalnych treści, ale jako instrument budujący oniryczną i introwertyczną atmosferę. Nie doświadczymy tu black metalowej swady, a wartość międzyszczytowa amplitudy doznań zmniejszyła się na tej płycie w stosunku do debiutu. No może oprócz otwierającego "Nie zbliżaj się do ognia", bo on faktycznie bazuje na ognistych i szorstkich gitarach elektrycznych, przypominający nieco "Późne królestwo" Alamedy 3. Dobór środków wyrazu wykazuje się większą dyscypliną niż na debiucie. Syntezatory łkają perliście, zaś mniej tu industrialowego brudu. Więcej jest za to wiejskich field recordingów jak np. świerszczy i ptaków w "W szopie, gdzie były oczy".
Choć po części niektóre z tych kompozycji pochodzi ze wcześniejszych wydawnictw "Zamknęły się oczy ziemi" wydaje się być bardziej spójny od swojej poprzedniczki. Jest również bardziej introwertyczny i wyciszony. Naładowanie oczekiwań wobec projektu Stara Rzeka oraz niewątpliwa waga jej obecności na polskiej scenie nie doprowadziły do definitywnego zakończenia istnienia Starej Rzeki. Kuba Ziółek będzie jeszcze koncertował ze swoim projektem. Będziemy mieli jeszcze przyjemność oglądać tego alchemika siedzącego przy stole ze swoimi loop stacjami i syntezatorami, ze swoimi akustycznymi gitarami, ze swoim pełnym piękna głosem, z opowieścią o świecie wymyślonym. A co najważniejsze - siła Starej Rzeki, nie ważne czy w wydaniu koncertowym czy na albumie polega na budowaniu indywidualnej więzi z każdym odbiorcą. Być może malkontenci mają rację, że patenty Starej Rzeki przedwcześnie zestarzały się, jednak jest to zdarzenie się piękne i szlachetne, ja zaś będę do nich wracał częściej niżbym się do tego przyznawał,
Stara Rzeka
Zamknęły się oczy ziemi
Instant Classic
22 października 2015
Choć po części niektóre z tych kompozycji pochodzi ze wcześniejszych wydawnictw "Zamknęły się oczy ziemi" wydaje się być bardziej spójny od swojej poprzedniczki. Jest również bardziej introwertyczny i wyciszony. Naładowanie oczekiwań wobec projektu Stara Rzeka oraz niewątpliwa waga jej obecności na polskiej scenie nie doprowadziły do definitywnego zakończenia istnienia Starej Rzeki. Kuba Ziółek będzie jeszcze koncertował ze swoim projektem. Będziemy mieli jeszcze przyjemność oglądać tego alchemika siedzącego przy stole ze swoimi loop stacjami i syntezatorami, ze swoimi akustycznymi gitarami, ze swoim pełnym piękna głosem, z opowieścią o świecie wymyślonym. A co najważniejsze - siła Starej Rzeki, nie ważne czy w wydaniu koncertowym czy na albumie polega na budowaniu indywidualnej więzi z każdym odbiorcą. Być może malkontenci mają rację, że patenty Starej Rzeki przedwcześnie zestarzały się, jednak jest to zdarzenie się piękne i szlachetne, ja zaś będę do nich wracał częściej niżbym się do tego przyznawał,
Stara Rzeka
Zamknęły się oczy ziemi
Instant Classic
22 października 2015
Chyba najlepsza recenzja tej płyty jaką czytałem. Bez padania na kolana. Trzeci akapit w punkt, gratuluję. Mnie nuży ta płyta, z resztą ze wszystkimi tegorocznymi projektami Ziołka mam jakoś pod górę.
OdpowiedzUsuńDanke <3
Usuń