Strony

wtorek, 20 września 2016

SPŁONĘŁA ŚWIĄTYNIA ŻARLIWĄ WIARĄ - Purgist - Our Temple is on Fire

Purgist, Our Temple is on Fire, źródło: trianglerecords.bandcamp.com

Choć sam nojz ubiera się raczej na monochromatycznie i podkreśla to, czego ludzie dla zachowania zdrowia psychicznego i pogody duchy unikają, to w moim przypadku nie sposób nie wydobyć z cierpniętniczo-minorych nastrojów wyrażanych zarówno przez brutalne dźwięki, tytuły nagrań, projekty graficzne okładek eksplozji euforii i radości życia. Tak mam z fenomenalnym, a niedawnym Abhorrence and Dismay od MAAAA, które oprócz tytułu nieznoszącego sprzeciwu jest zaraźliwie cudownym panaceum na smutne życie i dającym rozkosz w codzienności pełnej jarmarcznej tandety.


Nie znosi interpretacyjnego sprzeciwu Our Temple is on Fire Purgista - lecz ja i w tym przypadku wnoszę o uniewinnienie, bo dla mnie jest to kolejny wybuch sztuki dźwiękowej wściekłości, który stanowi jasny punkt apologezji życia wbrew temu, że coś tam płonie, coś się rozkłada i gdy sekrety pozostają niezbadane. Pierwszą stronę kasety obejmuje samplowano-dronowany temat, co przypomina nieco klimat Bleak Prospects, o tyle urokliwie wyciszony, o ile brutalnie targany sprzężeniami, fieldami i dźwiękami znalezionymi. Purgist w swoim nojzie jest powściągliwy, nie szokuje kanonadami bólu, lecz w wyrachowaniem wbija szpile w najlepiej unerwione i najbardziej ukrwione miejsca. Nie chodzi tu jednak o zadawanie cierpienia, co wybudzanie z letargu, a sam kielecki artysta jest trenerem odczuwania, wszak po sesji z zajmującym stronę Secrets Unfolding przychodzi czas na kojący ambient, niemal w stylu Williama Basińskiego, oddech po doświadczaniu rzeczy, cisza, która jest dowodem na sprawności snajpera.

Jednak, Wysoki Sądzie, chciałbym jednak trochę zmienić swoje zeznania, wiedząc jednocześnie, że poprzedni akapit nie zostanie uznany za niebyły. Bo chociaż rozkosznie jest tańczyć do Black Out the Windows, miło i dobrze jest podrygiwać do podrygów spiętrzeń surowych szrapneli i rozprężeń pełnych pogłosu o wdzięku i prawdziwości rozstępów na udach, to jednak zupełnie nierozkosznie jest słuchać zakończenia kasety, a dokładniej ostatniego na wydawnictwie Let's All Play Suicide. Po tytule tego utworu myślę sobie, że być może znów chodzi o transgresję, która nie ma już w sobie siły szokowania, myślę sobie o Jonestown, które stało się memem i umarło jako mem, zanim pojęcie to odnosiło się do wirusowo roznoszonych gówien w internecie. Myślę sobie, że oto Our Temple is on Fire, kończy się w dosyć radykalny jak dla ekstremalnego nojzu sposobu, czyli w ambientalnej powolności, sukcesywnym nawarstwianiu się dźwięków. Byłoby  tak, gdyby nie najbardziej nieprzyjemne zakończenie jako mógł zapewnić ktokolwiek, szczególnie gdy posiłkuje się nojzowym idiomem. EPka Purgista kończy się zerwaniem dźwięku, bezpardonowym przecięciem nawarstwiającej się kompozycji, brutalnym i bezwzględnym w działaniu, choć tak prostackim w metodzie i pomyśle. Rzecz niebywale nieprzyjemna, zostawiająca głodnego wrażeń słuchacza nagiego z szumem taśmy, dźwiękami starej instalacji hydraulicznej oplatającej dom i uciskiem w klatce piersiowej - takie samo napięcie było słyszalne w pierwszej części Secrets Unfolding gdy w napięciu czekałem na audialny napierdol. W momencie kliku, przecięcia dźwięku zakończenia Let's All Play Suicide umarło w mojej głowie kilka przekonań - zrodziły się natomiast nowe. W tym momencie zakończyła się wiedza o tym, że cisza może być radykalną wypowiedzią artystyczną. Narodziło się natomiast doświadczenie, że jest to w ogóle możliwe.

Spłonęła świątynia, widzialny pomnik organizacji wątpliwości jakimi jest wiara. Została wiara żarliwa, żarliwa dopóki, dopóty nie zgaśnie z tego pożaru żar i nie ostygnie popiół.

Purgist 
"Our Temple is on Fire EP"
Triangle Records
TR-57
21 sierpnia 2016



2 komentarze:

  1. z porównania do Basińskiego Dwaid Kowalski nie będzie raczej zadowolony, coś wiem na ten temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca, nie byłem zadowolony z porównania do Lustmord w Twojej recenzji, gdyż poruszamy się w zupełnie odmiennych estetykach z wykorzystaniem kompletnie innych zabiegów. Technika wykorzystania pętli taśmowych została wprost zaczerpnięta od Basinskiego oraz szeregu twórców stosujących ją w swoich nagraniach (m.in. Everyday Loneliness czy Skittish Arm). Jest to bardzo celne porównanie.

      Usuń