Przecież to jest kurwa jakiś żart, żeby taki materiał był zrecenzowany jednym akapitem
w jednym miejscu w sieci, podczas gdy jest to jedna z tych rzeczy, którą śmiało można nazwać kolejną najgorszą i najlepszą płytą w katalogu BDTA.
Dla mniej kumatych - zdanie, że jakaś płyta jest jednocześnie najlepsza i najgorsza to
stwierdzenie Michała Turowskiego, wydawcy omawianej tu kasety, w odniesieniu do innego dzieła Adama Witkowskiego, który jako Andrzej Baphomet stworzył plądrofoniczne ustrojstwo w postaci
"Flamenco moje życie". I teraz zupełnie szczerze - jeśli jestem już znużony kolejnym niepotrzebnym nagraniem z ambientem, kolejną kasetą z eksperymentem, który był już powielony wiele razy, a jego wynik jest przewidywalny, gdy znowu plugawię swoje gniazdko przebrzydle mało ciekawym noisem, to włączam sobie jakieś solowe nagranie Adam Witkowskiego i wiem, że dokładnie tak, jak za pierwszym razem, tak i przy kolejnym słuchaniu nie będzie wiadomo czego się spodziewać. Na tym zdaje się polega eksperymentalna muzyka, nieprawdaż?