Mimo, iż książka ukazała się w 2005 roku może stanowić ciężkie przeżycie, dla kogoś kto zatrzymał się w muzycznym przedszkolu np. na trójkowym Topie Wszechczasów. Wydaje mi się, że uczciwie ze strony wydawcy byłoby gdyby zamieścił na okładce stosowne ostrzeżenie, wszak niemal wszyscy bohaterowie książki mają w nosie rocka i zamiast potulnie go rekonstruować na podstawie wzorców danych przez mistrzów bluesa i rock'nrolla woleli robić wszystko, aby rockiem nie być. W przekonaniu autora zaś lata 1978-1984 były okresem, wbrew powszechnym poglądom, niezwykle płodnym i rewolucyjnym.
Z drugiej strony chaos wywodu, tak charakterystyczny dla niektórych gałęzi postpunka, jest pozorny, a w rzeczywistości jest on zdyscyplinowany poprzez zachowanie chronologicznego porządku i podziału na rozdziały. Poza tym narracja poprowadzona jest tak płynnie, że nie sposób oderwać się od książki choćby na chwilę. Rozdziały to zręczne poematy dygresyjne - pełne dykteryjek, dat, nazwisk, nazw własnych, opinii, I nawet mimo encyklopedycznego wymiaru książki (na końcu znajduje się bardzo użyteczny indeks osób i zespołów) to całość encyklopedią nie jest.
Cieszy mnie bardzo, że Reynolds nie powściąga swoich preferencji (ślini się do Cabaret Voltaire i kpi z Bauhausa), choć jednocześnie, nawet te grupy, których nie dąży szczególną atencją, z uczciwością badacza-pasjonaty uwzględnia i opisuje.
Nie chciałbym dalej eksploatować też tej książki pisząc o niej. Książka ta, to w zakresie nie tylko krytyki muzycznej, ale także pasji do czegokolwiek i traktowaniu tego "czegokolwiek" z powagą stanowi pouczającą lekcję pokory, której długo nie zapomnę.
Simon Reynolds
"Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984"
tłum. Jakub Bożek
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz