środa, 7 września 2016

Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi - Światu jest wszystko jedno

Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi - Światu jest wszystko jedno, 2016, źródło: wedrowcy-tulacze-zbiegi.bandcamp.com


Kiedy deszcz zaczął padać zawsze? był paździerzem, dźwiękowo zbliżonym do tego, co nazywa się muzyką słowiańską, a czego nie lubię - i czemu dałem wyraz w tej notce.  Na tle minialbumu błyszczały momenty w otwierającym Który wszystko widział - lecz to nie ratowało sytuacji grupy-kabaretu przebranego w dziadowsko-karczemną poetykę, patetyczne teksty i lo-fi, które bynajmniej nie pomagało, lecz obnażało ogólną nędzę pierwszego W~T~Z. Ot, projekt ten okazał się być ciekawostką, dla niektórych zaś na tyle intrygującą, że wielu już po pierwszych nagraniach umieściło ten projekt na piedestale klasyki metalowej awangardy i czarnego undergroundu.



Nie tak dawno pisałem o solowej płycie Maksymiliana Gwincińskiego Oddaleni w Nierzeczywistym Mieście. Starając się sprostać słownemu przeniesieniu swojego doświadczeniu słuchania tej znakomitej płyty doszedłem do momentu, w której transpozycja słuchania na słowo zamieniała się powoli w sofizmat, zwłaszcza gdy porównywałem płytę Gwincińskiego nie tyle do soundtracków, co nawet do samych filmów Jana Jakuba Kolskiego. Za przykład podałem kasetę z muzyką do Jańcia Wodnika. Okazuje się, że Światu jest wszystko jedno jest znacznie bliżej do Jańcia Wodnika - i bynajmniej nie chodzi tu o film, co o sam soundtrack właśnie, zawierający przede wszystkim piosenki śpiewane przez postaci filmu - śpiewane głosami samych aktorów. Dlatego też piosenki w Jańciu są piosenkami aktorskimi - z aktorską swadą traktowane są także teksty u W~T~Z, podobnie jak na ostatniej płycie Pogavranjen.

Można, a być może nawet trzeba, rozpatrywać Światu jest wszystko jedno w odniesieniu do poprzedniego wydawnictwa W~T~Z. Implementacja brzmień etnicznych i ludowych, mająca miejsce na Kiedy deszcz zaczął padać zawsze?, a właściwa idei world music ma przez swą rzekomą pierwotność docierać do jak najszerszej, światowej publiczności. W~T~Z jednak wyszła z okresu dziecięctwa zrozumiawszy, że powszechnikiem rozumianym przez wszystkich jest nie brzmienie tarabanu i akordeonu, lecz zimny smutek i chłodny niepokój. 

Bo jeśli już odwołujemy się do jakiejś słowiańszczyzny, to może wartałoby prędzej sięgnąć nie do wyobrażeń, a do dostępnej empirycznie wiedzy np. do Konstantego Usenki i jego Oczami radzieckiej zabawki lub do znanej tradycji nagrań, gdzie grupy wykorzystujące przygnębiające i synthy gnące ku ziemi marzenia były w pewnym okresie popularne wszędzie? Właśnie ten chłód długich syntezatorowych dźwięków, ostry reverb na werblu kojarzący się z cold wavem, zawodząca trąbka, która tak mocno powinowata jest z tradycją polskiego post-punka, który nie mógł obyć się bez saksofonu (albo odwołujący się do Die Grenze Maanamu, gdzie udzielał się Stańko) jest udziałem brzmienia omawianej tu płyty. W~T~Z porzuca Karpaty Magiczne na rzecz kanonu polskiej zimnej fali - słyszę tu mnóstwo ze składanek Cisza jest... nic się dzieje, industrialowej Fali 3 oraz zespołów  Made in Poland, Variete, Madame, Aurora, 1984, One Million Bulgarians. No wave'owy brutalizm, właściwy muzycznej agresji Swans, znajdziemy w Brzuchu ziemi, zaś napięcie między graniem akustycznym, a agresywną amplifikacją, niczym na Nada! Death in June można wysłuchać w Pochłonięciu. Do zatrzęsienia eklektyzmu, być może inspirowanego także Starą Rzeką warto dodać środkowy momenty płyty, gdzie drony i gardłowe śpiewy łączą się w Kanonady ducha grzmot (I).

Światu jest wszystko jedno jest z jednej strony zbuntowane wobec świata i ludzi, gdy chór mężów śpiewa, że "wyrwiemy serce światu, co jest mu wszystko jedno", zbuntowane także przeciw Bogu śpiewając o diable jako o przyjacielu w Przebijaczu gór. Być może w tym należałoby szukać black metalu w Wędrowcach~Tułaczach~Zbiegach - ja jednak ciężaru bm nie doświadczam tu zbyt wiele. Aktorskie opracowanie śpiewu męskiego, odwaga w stosowaniu męskich wokaliz z jednej strony przeczy zimnofalowej warstwie muzycznej, z drugiej zrywa przyzwyczajeniami, że tekst zimnej fali musi być dukany i minimalistyczny jak na Nowej Aleksandrii Siekiery - i jest to niewątpliwy atut tej płyty. Dramaturgia Światu jest wszystko jedno nie odpuszcza ani na krok znajdując erupcję w brawurowym Niebo nie czernieje, które w ekspresji wokalnej dorównuje zarówno Wandzie Warskiej, bez żenady może być porównywane z Ewą Demarczyk, zaś wiele wspólnego ma z Piosenką Stygmy  śpiewanej przez Bogusława Lindę w Jańciu Wodniku.

Jeśli więc Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi zasłużyli na estymę, to na pewno nie z uwagi na pierwsze wydawnictwo. Światu jest wszystko jedno jest o wiele klas większym dowodem na to, że W~T~S powinni być zapamiętani jako znakomitość.




Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi
"Światu jest wszystko jedno"
Devoted Art Propaganda
NMS 16
1 września 2016



CZYTAJ TAKŻE RECENZJE:

ODRAZA, ESPERALEM TKANE
DUSZĘ WYPUŚCIŁ, PRZEKRÓLEWSZCZENIE/PRZEKRÓLEWSZCZENIE ZERO
MAKSYMILIAN GWINCIŃSKI, ODDALENI W NIERZECZYWISTYM MIEŚCIE
OD "GDYNI" DO "FALI" - O SKŁADANKACH Z NAZWĄ "FALA" W NAZWIE
NOTKA - MUZYKA BARDZIEJ NIŻ POLITYCZNA - MUZYKA SŁOWIAŃSKA 
POGAVRANJEN, JEDVA CEKAM DA NIKAD NE UMREM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz