wtorek, 27 marca 2012

Pierwiastek z minus jeden



Po co kserować, skoro można nabyć książkę za równowartość ceny dwóch suchych bułek? Cała sztuka polega na tym aby kupić coś tanio i w dobrej jakości. I aby to „coś” miało swoją wartość? Stara kupiecka zasada głosi, że towar jest wart tyle , ile ktoś chce za niego zapłacić. Niektóre rzeczy jednak są więcej warte niż ich forma – mam na myśli ich treść.

Mam nadzieję, że ta wielce uproszczona i ze wszechmiar skrócona lekcja ekonomii, nie wpłynie dalej na percepcję tego posta. Dziś chciałbym się skupić na niewątpliwym klasyku literatury światowej, który wpłynął na cały szereg pisarzy katastrofistów i dysutopistów. Przed nami powieść „My”.

Zakupiona przeze mnie książka została napisana w 1920 roku przez wybitnego rosyjskiego inżyniera Eugeniusza Zamiatina, który na fali stalinizacji życia literackiego został zmuszony aby opuścić kraj; następnie publikowanie jego działalności pisarskiej zostało zakazane. Powieść „My” została opublikowana w Związku Radzieckim dopiero w 1988 roku. Pierwszego oficjalnego wydania w Polsce powieść ta doczekała się rok później.

Książka ta przeformułowała moją świadomość w odniesieniu do klasyków antyutopii, za których, w moim wcześniejszym mniemaniu, uchodzili tacy autorzy jak Huxley czy Orwell. Oczywiście było by bluźnierstwem gdybym dokonał brutalnej krytyki przedstawionych dwóch wyżej wymienionych literatów, co jednak nie zmienia faktu, że w stosunku do Zamiatina są oni wtórni. I tak analogie między Nineteen Eighty-Four” a „My” są rażące. I nie ma tu na myśli stylistyk, ponieważ te, co trzeba wyraźnie przyznać, są równie dobre (jak i różne) zarówno jeśli mówimy o Orwellu jak i autorze książki, która jest bohaterką dzisiejszego artykułu. Problem leży głębiej, a mianowicie w fabule, która zarówno dla „Roku 1984” jak i dla „My” jest praktycznie identyczna.

W zamiatinowskim obrazie przyszłości widzimy groteskowy świat, który powstał na gruzach ostatniej rewolucji , która zmiotła za powierzchni ziemi większość część ludzkości. Nowe Państwo Jedyne z Dobroczyńcą na czele, dba o każdego, każdemu zapewnia to co najlepsze. W tej powieści mamy wizje nadejścia końca historii, w którym panuje absolutny dobrobyt. Człowiek powrócił do raju.

Dlaczego „My”? Otóż główny bohater, bezimienny Δ-503 utożsamia się z ogółem– ponieważ ten zapewnia mu dobrobyt, bezpieczeństwo i szczęście w uporządkowanym świecie. Stwierdza wręcz, że wyraz „ty” jest prehistorycznym reliktem, wyrazem niewolniczych stosunków między panem a poddanym. W świecie przedstawionym różność została przekuta równość, kulty religijne zostały zastąpione przez kult rozumu, nauka zastąpiła zwykłe ułomne postrzeganie, a matematyka wysiudała filozofię.

Powieść, z narracją drugoosobową Δ-503, jest w istocie listem do kosmitów, którym Państwo Jedyne pragnie posłać dobrą nowinę ustroju idealnego na pokładzie statku Integral. Każdy obywatel państwa jedynego został zobowiązany do napisania kilku słów pochwały Państwa. Jednak w przypadku naszego bohatera listy przekształcają się w pytania, a te – w wątpliwości…

W Państwie Jedynym nie ma miejsca na „prawdę” lub „fałsz”, „tak” lub „nie”. Wybór możliwy jest tylko między binarnym 0 lub 1. Czasem jednak w tę perfekcję egzystencji wkrada się jątrzący ,
                                                                        
który nie pozwala bohaterowi myśleć po staremu.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprzestać recenzji i zachęcić wszystkich, którzy nigdy Zamiatina nie czytali, do pilnej lektury. Być może stylistycznie powieść nie należy do najprostszych w odbiorze (autor potrafi pół rozdziału napisać korzystając wyłącznie z równoważników zdań) jednak literacki futuryzm, mimo upływu lat, nadal urzeka świeżością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz