czwartek, 8 sierpnia 2013

Råkk & Rålls Brukthandel - największa graciarnia Norwegii


Że największa to tak się mówi. Na trzech piętrach bowiem, które zajmują łącznie powierzchnię może 400 metrów kwadratowych odbywa się nieprawdopodobny dramat nieprawdopodobnej ilości muzyki, książek, czasopism i innych, które wylewają się z ciemnych kątów i które niepodzielnie rządzą na tym kawałku globu.

Råkk & Rålls Brukthandel to rozpierdziel totalny i na nic zdaje się ledwie napoczęta segregacja płyt i książek, które nierzadko a raczej zazwyczaj leżą bez ładu i składu na podłodze. Byłem świadkiem sytuacji - klient źle wsunął tekturowe pudło z winylami na swoje miejsce, które nagle przewróciło się a płyty radośnie z niego wyleciały. Obsługa przez cały boży dzień nie sprzątnęła miejsca wypadku. Takie buty.


Na parterze jest dużo kompaktów i najdroższych płyt, które posegregowane są wykonawcami. Na górze jest dużo sprzętu grającego, trochę cedeczków oraz dużo jazzu i klasyki. Można w tym miejscu zakupic również filmy na DVD i blureju. Na dole zaś, w piwnicy jest punk, metal, i sekcja rock/pop, w której jest wszystko. 


Ogólnie jest to miejsce, w którym można spokojnie i pełnoetatowo zabawić i ze trzy dni w przegrzebywaniu płyt. Przyjemność z przekopywania zmniejsza się jednak po ogarnięciu cen płyt i innych. Bo nawet jak na Norwegię to jest tu za drogo. Bzdury w stylu Dire Straits potrafią być tak drogie, że z czasem możemy zastanowić się czy oby ktoś z nas sobie nie robi jaj. Poza jednym kompaktem z wyprzedaży nic tu nie kupiłem.


No i jeszcze jedna rzecz - niemiła obsługa. Mimo tego, że pracowałem w drogim sklepie muzycznym ("Dziewiątka" na Krupówkach w Zakopanem - nie polecam), w którym standardy wyznaczane przez szefostwo nakazywały aby być z góry nieuprzejmym i podejrzliwym wobec potencjalnego klienta to w Norwegii uderzały podwójnie, ponieważ kraj ten słynie z bardzo dobrej obsługi klienta. No ale nic pomyślałem - w końcu poczułem się swojsko jak w Polsce. Drogo i dziadowsko.


Co nie zmienia faktu, że gdybym mógł to mógłbym zamieszkać w Råkk & Rålls Brukthandel na stałe. Boć i miejsca u nich dostatek.


PS. Znalazłem jedną płytę Holy Toy. Kosztowała 249 kr (podzielcie na pół i wyjdzie cena w PLN).

Na osłodę w innym sklepie w Oslo zakupiłem sobie taniuchno Nazareth. Ale o tym kiedyś tam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz