czwartek, 28 kwietnia 2016

Urban Sax - Live in Pori 1984

Obrazek takiej jakości znajduje się także na wydaniu winylowym, także nie przejmujcie się zbytnio, źródło: ektrorecords.com

Przypomnij sobie grupę/muzyka/zespół/kompozytora/et cetera , który idealnie łączyłby multimedia, balet, taniec, śpiew, performens, muzykę i działania w przestrzeni miejskiej będąc jednocześnie w swym gargantuicznym rozmachu grupą przystępną, która wypełniałaby przestrzeń swych działań licznie zgromadzoną publicznością. Wyobraź sobie akty awangardowe, które czerpią pełnymi garściami z Pierre'a Henrego, La Monte Younga, Rileya, Glassa, a jednocześnie w doborze scenografii, efektów i kostiumów przewyższające wszystko co zapewniał David Bowie, Freddy Mercury, Liberace i inni herosi wielkostadionowego blichtru. Witamy w świecie Urban Sax.

Grupa została założona w 1972 roku przez Francuza Gilberta Artmana, który przedtem dał się poznać jako współpracownik Henrego Pierra'a, czy twórca prog/kraut rockowego zespołu Lard Free. Sama grupa Urban Sax powstała  między innymi dla wykorzystania wiedzy, którą Artman zdobył podczas swoich studiów nad akustyką, również badań dotyczących właściwości akustycznych przestrzeni miejskich - nie tylko samych budynków, lecz także ulic czy placów - stąd też swoją nazwę bierze grupa, która rozpoczęła działalność jako 18 osobowy ensemble. Dzisiaj trzonem Urban Sax pozostają - i tu uwaga - 30 saksofonistów, 10-osobowy chór, 3 perkusjonistów, basista oraz dwóch tancerzy, choć Artman zdradza także sporą fascynacją wibrafonem, który słyszymy na licznych nagraniach, także na "Live in Pori". Całość dopełniają stroje członków grupy -  wyobrażają one fantastyczne ptaki, to olbrzymie owady, a także kosmonautów lub kosmitów. Czasami futurystyczne stroje same pełnią rolę instrumentów, gdy umieszczone są na nich perkusjonalia. Oczywiście skład orkiestry jest płynny, wszak w największe występy grupy było zaangażowanych nawet 200 osób i to nie tylko muzyków, chórzystów i tancerzy, ale także cyrkowców, kaskaderów, połykaczy mieczy i niedźwiedzi w cylindrach i monoklach jeżdżących na monocyklach - i choć co do ostatnich klas artystów i atrakcji pewien być do końca nie mogę, to wierząc w rozmach Artmana, który porozumiewa się z grupami muzyków za pomocą chorągiewek, gdy oddaleni się od siebie o kilkaset metrów w przestrzeni miejskiej, mam spore przekonanie, że tak właśnie mogło być.

Od 1972 roku Artman bardzo mocno trzyma się szeregu zasad dotyczących działalności Urban Sax. Wykorzystywanie właściwości akustycznych przestrzeni, w której odbywa się całe misterium to jedno. Drugie to jest dialog z przestrzenią poprzez ruch. Artman nie tylko każe swoim podkomendnym wydobywać dźwięki, lecz także zmusza ich do ciągłego przemieszczania się w przestrzeni akustycznej. Jako że każda sala koncertowa i każde miasto jest zbudowane inaczej, to i każdy z występów Ubran Sax jest unikalnym doświadczeniem. Grupy muzyków podczas występów spuszczają się na linach ze szczytów budynków, przychodzą na miejsce koncertu z głębi miasta lub też przypływają na łodziach od strony morza czy rzeki. Artman w bardzo dosłowny sposób wykorzystuje także infrastrukturę miejską, jak fontanny, które to włączając się lub wyłączając towarzyszą przedstawieniu, muzycy w grupach niczym gwiazdy rocka wchodzą w tłum, są podnoszeni lub opuszczani na podnośnikach hydraulicznych nad głowami publiczności. Urban Sax podejmuje także dialog z tradycjami muzycznymi miast i krajów, w których występuje angażując na rzecz koncertu lokalnych muzyków - nie od dziś wiadomo o fascynacji Artmana gamelanem, który wybrzmiewał podczas występu w Dżakarcie. Zresztą poniżej znajduje się utwór ilustrowany szaleństwami, które towarzyszą Urban Sax na żywo.




Muzyka Urban Sax, znana z nagrań muzycznych, wydaje się być statyczna, a każda kolejna płyta projektu jest podobna do poprzedniej. Wynika to z wielu innych założeń i zasad, których konsekwentnie trzyma się Artman - saksofony mają grać czysto i pozbawione mają być vibrata - chór takoż. Muzyka powinna opierać się na minimalistycznych repetycjach, oraz na długich, dronowych dźwiękach (co Artman z powodzeniem stosował już w Lard Free), a zabieg jakim jest rozmieszczenie i przemieszanie grup muzyków po przestrzeni występu jest równoważny z pojawianiem się i znikaniem odpowiednich muzycznych motywów. Nie mniej ważne są dźwięki otoczenia - wspomniane "grające fontanny" to tylko jeden z elementów performensu, wszak Urban Sax grali także w przestrzeniach stricte industrialnych, jaką jest huta metali - oczywiście działającej. Na "Live in Pori" słychać nobilitację dźwięków pozamuzycznych wytwarzanych przez publiczność, która oprócz znanych z koncertówek wyrazów entuzjazmu, jak oklaski, rozmawia, kaszle, a innymi słowy wytwarza szum. Co ciekawe, prawdopodobnie na etapie postprodukcji jeszcze bardziej uwzględniono udział publiczności, której udział jest wzmacniany bądź wyciszany w zależności dramaturgii utworu, co znakomicie rekompensuje słuchaczowi brak wielości doświadczeń, które może zapewnić występ Urban Sax na żywo.

I dochodzimy do momentu, w którym musimy sobie zadać pytanie - czy zatem opłacało się ściągać tę płytę aż od fińskiego wydawcy? Czy, innymi słowy, płyta z zapisem li tylko muzyki wydarzenia, które jest ponad muzyczne ma jakikolwiek sens? Uważam, że muzyka ta jako reprezentant awangardowego minimalizmu, doprawionego szczyptą bruitu, spisuje się dobrze, choć zdaję sobie sprawę, że nie odda całego występu na żywo. "Live in Pori"to zaledwie namiastka wielkiego święta, którym musiał być ten koncert, lecz z racji, że Urban Sax występują rzadko, to nawet doświadczenie tej płyty, choć porównywalne z lizaniem ciastek przez witrynę sklepową, jest czymś lepszym niż nie lizanie tej witryny wcale.

Dlaczego by zatem nie nazwać Urban Sax grupą industrialną? Nie jest to taki głupi pomysł, choć na pewno przewrotny, wszak samo określenie na "muzyka industrialna" pojawiła się dopiero parę lat po utworzeniu grupy przez Artmana. Przesłanki, także na podstawie "Live in Pori" nasuwają się same. Urban Sax stworzony został, aby wykorzystywać warunki akustyczne miast, których funkcjonowanie nieodmiennie związane jest z życiem człowieka industrialnego i poindustrialnego, to jedno. Drugie to dostosowywanie się do zastanego pejzażu dźwiękowego, a nawet jego zmienianie, an pewno zaś wchodzenie z nim w relacje. O ile codzienny pejzaż dźwiękowy to rzecz, o której rutynowo zapominamy i nie myślimy, tak bytność w tym pejzażu Urban Sax, z całym przybytkiem inwentarza jakimi są sztuczne ognie, fantazyjne stroje, lasery i szczudlarze staje się świętem miasta, które ma niewiele wspólnego z obskurnym i pornograficznym industrialem Throbbing Gristle.W występach Urban Sax odnajduję hurraoptymizm Luigiego Russolo, co do wykorzystania dźwięków niemuzycznych w muzyce przyszłości. Artman w postaci każdorazowego występu Urban Sax przywołuje ducha Wolnego Miasta Fiume, które w wojennej zawierusze podbite przez poetę Gabriela D'Annunziano, stało się miejscem, gdzie codziennie przez kilka lat odbywały się koncerty, odczyty, a codziennie zaś mieszkańcy wychodzili na ulice, by wypić za zdrowie poety, który już wtedy tytułował się duce - a był to miasto permanentnego karnawału. Urban Sax to synkretyzm sztuk i metod, który jest tak samo glamowy jak awangardowy, po to, by zwyczajnie, choć jednocześnie nadzwyczajnie, radować.

"Live in Pori 1984"
Ektro Records/Full Contact Records/Urban Noisy Records
krypt-087
26 lutego 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz