poniedziałek, 16 stycznia 2017

MLUZGANIE - Synthopia "B Tape Preis", Łukasz Orbitowski "Inna dusza"


Łukasz Orbitowski, Inna dusza, Synthopia B Tape Preis, źródło: Kultura Staroci.

1. Fajwerk zarezerwowany jest głównie dla sztuki, codzienna praktyka życia zaś wygląda co najmniej statycznie. Przekonał się o tym Peter Jackson gdy kręcił Władcę Pierścieni. Jedną z bardziej znanych anegdot z planu zdjęciowego tego filmu dotyczyła sceny śmierci Sarumana, który miał umrzeć raniony nożem przez swojego zdradzonego stronnika. Christopher Lee, aktor grający czarodzieja, miał zestrofować samego Jacksona za jego efekciarskie próby projektowania dźwiękowego człowieka uderzonego nożem. Reżyser zaproponował to, co znane jest z kinematografii - pchnięciu sztyletem powinien towarzyszyć metaliczny pogłos, a następnie krzyk, zwierzęcy skowyt bólu, wypełniający horyzont jak stąd od Barad-dûr. Christopher Lee miał jednak inne zdanie na ten temat - dźwięk pchnięcia nożem w tkanki ma być krótki i miękki, dźwięk zaś wydawany przez ofiarę - przytłumiony, pełen zdziwienia, niemal niewidoczny. Jackson uległ sugestii aktora - po stronie tego ostatniego było doświadczenie, wszak Lee jako doświadczony wojskowy sam przekonał się jak brzmi sztyletowanie. Fajerwerk, choć zarezerwowany był dla sztuki, w której nic nie stoi na przeszkodzie by robić rzeczy jak się tylko to podoba kreatorowi uległ empirycznemu doświadczeniu. W ten sposób świat baśni został w jakimś tam stopniu urealniony.

2. Pierwsze uderzenie nożem jakiego dokonuje Jędrek na Darku jest także bezszelestne. Jedną z niewielu współczesnych książek, które zwracają uwagę na to jak nasz codzienny soundscape został opanowany przez muzyczne wytwory przemysłu rozrywkowego jest Inna dusza Łukasza Orbitowskiego. Wszechobecna muzyka wyznacza czas wydarzeń powieści poprzez tytuły rozdziałów, które jednocześnie są tytułami piosenek. Orbitowski, z delikatnością obserwatora, która idzie łeb w łeb z tym co proponowała Duchologii polskiej Olga Drenda przygląda się temu, czego słucha się na osiedlowych siłowniach (Machine Head), co gra w radio w taksówce (Shakira), a co powinno być słuchane w pieleszach domu, który siłą ojca-głowy rodu ma stanowić przystań zachowań przystojnych i szlachetnych (Mozart). Jeden z ważniejszych momentów, jakim jest absurdalnie niepotrzebna śmierć, wydaje się być przemilczana, niemal niema. Zabójstwo Darka jest mniej dramatyczne niż kolejne alkoholowe ciągi Pana Ryszarda, ojca głównego narratora. Dobijający jest minimalizm tej sceny, tylko jeden okrzyk, szamotanina, dobicie konającego. Więcej uwagi autor poświęca w tym wydarzeniu nie morderstwu, lecz myciu mieszkania ze śladów zbrodni. Brak tu dramatycznych ambientów, tylko dźwięk walczących o życie zwierząt, rytm miliona kropel wody przeradzających się w ledwo wyczuwalny splittercore, życie za oknem, szum krzyków dzieci, wiatrów i ulic. Brak fajerwerku, tylko strzępy archetypów.

3. W czym jeszcze czai się archetyp? Znajduje się on zdawałoby się w muzaku lub innych muzycznych wytworach przemysłu rozrywkowego, który powinien być jak najbardziej podobny do ideału niezaangażowanego występowania ciała wewnątrz sfery dźwiękowej stymulującej do beznamiętnego dryfowania ku Końcu. Muzak, jako dźwięki, które zostały wprost zaprojektowane do tego, aby finalnie angażować konsumpcyjne chuci, nie istnieje już tak, jak to miało miejsce w przeszłości, gdy bezwstydnie przekonywano, że muzyka to sztuka, a muzak to już nauka. Ten bezwstyd, prostoduszna bezpośredniość stała się bardzo łatwym celem ataków - i jak mówi Jerzy Supernat - Jeżeli chodzi o wartości twórcze muzyki marketingowej jako gatunku muzycz­nego, to opinia fachowców jest w tej mierze jednoznacznie negatywna (najśmieszniejsze zaś jest to, że powyższy cytat jest z kolei uzasadniany wypowiedzią Romana Rogowieckiego). Gdy już jednak coś zostało wystarczająco mocno potępione, zbrukane i oddane bez żalu na śmietnik, zawsze znajdzie się ktoś, kto w zwyczajnej, prostackiej frazie dźwięku odnajdzie pole swoich artystycznych poszukiwań. Bardzo ciekawą definicję muzaku przedstawia Radek Włodarski, który jako Synthopia wydał taśmę pt. B Tape Preis, w wywiadzie dla poznańskiej wyborczej.pl. Mówi on, że:
Bardziej interesuje mnie nie tyle muzyka, co muzaki.
Skąd ta słabość do muzaków?
- Są bardziej abstrakcyjne. Muzyka jest skończona. Muzak jest bardziej atonalny, to zapis pewnego uczucia.



Dźwięki zawarte na B Tape Preis są doprawdy bardzo ciekawym uzupełnieniem niemuzycznych części całego nagrania. Począwszy od industrialowo-noisowej estetyki projektu kasety, okładki wyglądającej co najmniej odbitą na ksero, przez same pudełko i kasetę, które są z odzysku - choć nie do końca, bo taśma w kasecie jest już nowa. Samo nagranie i tak jest zaszumione, bo Synthopia nagrywał wszystkie dźwięki na wcześniej już nagrane taśmy, więc mamy dodatkowy atut dla każdego fana wydawniczego samizdatu i dźwiękowej niedoskonałości. Muzyka Synthopii opiera się przede wszystkim na dźwiękach syntezatora przepuszczanych przez zwietrzały nośnik jakim jest taśma magnetyczna. Poszczególne utwory przechodzą jeden w drugi niczym w umiejętnym didżejskim secie, a spoiwem wszystkiego jest nad wyraz wyeksponowany szum przesuwającej się taśmy. Tam gdzie głośniki powinny milczeć cieknie przesadnie amplifikowany szum, podkreślający truskulowość nagrania. Syntezatory najczęściej wygrywają proste melodie, lub repetetywne impresje pełna zdziwienia, celebrujące same siebie, rytm jest mgławico-pulsacyjny, wyznaczany częściej przez powtarzające się sample niż uderzenia bit maszyny. B Tape Preis jest bardzo przekonujący jako całościowy koncept, uroczo generyczny zaś jako zjawisko dźwiękowo-muzyczne. Trochę tak jakby oskórować Vangelisowski elektronicznego elektroniczny easy-listening i zostawić targanego drgawkami bólów.

Muzak wyrażał utopię, wiarę w to, że dźwięk pozwoli w lepszy sposób organizować społeczeństwo. Dźwięki Synthopii - choć do bólu uczciwe w oddawaniu hołdu taśmowym pętlom i wietrzejącym dźwiękom - choć retrospektywne to jednak są mocno współczesne - innymi słowy mocno dysutopijne. W czasach gdy jedyną wiarą jest przekonanie, że żaden dogmat, nawet świecki, nie jest się w stanie obronić, nie ma lepszego sposobu na wypełnianie opadłych w szybach wind i pustych centrów handlowych dźwiękami, niż zapętlona fraza smutnego syntezatora.


4. To muzak zabił Dagmarę. Gdyby nie muzak Dagmara by żyła. Orbitowski pisze:
 Szyję [Dagmary] oplatają słuchawki. Zamyka drzwi na klucz i natychmiast włącza walkmana. Jędrek ostrożnie naciska klamkę i rezygnuje, bo Dagmarze chyba nie podoba się piosenka. Sięga do plecaka po długopis. Nadziewa nań kasetę, kręci, przewija. Taśma ląduje na swoim miejscu. Dagmara zakłada słuchawki, poprawia plecak i naciska <<play>>
Czego słuchała w godzinie swojej śmierci Dagmara? Została zamordowana na wiosnę 1999 roku. Na Trójkowej liście przebojów królowały wówczas Kayah & Goran Bregovic, Kult, Madonna, Metallica, Lenny Kravitz i Anna Maria Jopek. Najlepszą piosenką tego roku, według konkursu ZPAV, jest Długość dźwięku samotności Myslovitz. Golec uOrkiestra będą nominowani do Fryderyków w kategorii muzyka alternatywna - i choć tutaj przegrali z Raz, Dwa, Trzy to udało im się wygrać Fonograficzny Debiut Roku. W tym samym roku ukazuje się także Rock-a-bubu Starych Singers. Na liście Top Billboard na szczycie jest Britney Spears, ze szlagierem ...Baby One More Time. To byłoby zbyt koherentne, jak na życie, by w momencie gdy Jędrek bił na zabój Dagmarę tłuczkiem do mięsa Britney śpiewała refren tej piosenki. Choć, jak pisze autor:
 Trafiona po raz kolejny [podkreślenie własne] pada obok plecaka. Walkman roztrzaskuje się o podłogę
Teatralny gest, walkman roztrzaskujący się o podłogę. Taśma zamarła w pół melodii, w pół słowa. Czy śledczy odtworzyli tę taśmę, czy akta zawierają taki szczegół, jaka muzyka lub jaki muzak wyłączył dziewczynie zmysł dźwiękowego odbioru otoczenie, uniemożliwił dosłyszenie napastnika?

 I dalej:
Kuca nad Dagmarą w rozkroku i wali tłuczkiem w jej głowę raz, pięć, dziesięć razy.
To definitywnie było mluzganie. To określenie mojego ojca, który był świadkiem jak tamci, z tamtej wsi, dopadli naszego, to znaczy z naszej wsi, powalili go na ziemię, po czym jeden z nich zaczął walić tego naszego orczykiem - kawałkiem gumy z metalowym prętem w środku - po głowie. Tak bił, aby zabić. Po paru uderzeniach i suchym dźwięku łamanych kości, słychać było tylko mluzganie - przepływ miękkiej, mielonej tkanki spod narzędzia. Głowa Dagmary także cicho i mokro mluzgała. Trawestacja do muzaku i do prywatnych doświadczeń recenzenta - poziom milion. NMZC.

 5. Oh baby, baby
How was I supposed to know
That something wasn't right here?
Oh baby, baby
I shouldn't have let you go
And now you're outta sight, yeah
Show me how you want it to be
Tell me baby 'cause I need to know now
Oh because

My loneliness is killing me (and I)
I must confess I still believe (still believe)
When I'm not with you I lose my mind
Give me a sign, hit me baby one more time




___

Synthopia
"B Tape Preis"
BDTA
5 marca 2016

Łukasz Orbitowski 
"Inna dusza"
Od deski do deski
maj 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz