środa, 20 maja 2015

Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz - cudowna lekcja pokory


Gdy zaczałem pisać ten tekst pojawiła się wiadomość, że Public Image Ltd wydaje nową płytę. Przed przeczytaniem tego dzieła wiadomość ta nie ucieszyłaby mnie tak bardzo.

Mimo, iż książka ukazała się w 2005 roku może stanowić ciężkie przeżycie, dla kogoś kto zatrzymał się w muzycznym przedszkolu np. na trójkowym Topie Wszechczasów. Wydaje mi się, że uczciwie ze strony wydawcy byłoby gdyby zamieścił na okładce stosowne ostrzeżenie, wszak niemal wszyscy bohaterowie książki mają w nosie rocka i zamiast potulnie go rekonstruować na podstawie wzorców danych przez mistrzów bluesa i rock'nrolla woleli robić wszystko, aby rockiem nie być. W przekonaniu autora zaś lata 1978-1984 były okresem, wbrew powszechnym poglądom, niezwykle płodnym i rewolucyjnym.


Pierwszą rzeczą, która bardzo mi przypadła do gustu to tłumaczenie Jakuba Bożka (jest on odpowiedzialny m.in. za rewelacyjny reader "Muzyka" - też wydany przez KaPecję). Nie znam na pamięć oryginału "Rip It Up and Start Again", jak to miało miejsce w redakcji Screenagers, niemniej siarczysty temperament Simona Reynoldsa został tutaj zachowany w doskonały sposób. Napisanie, że Reynoldsem szarpie pasja to banał - lecz jest to banał prawdziwy. Tak naprawdę cały wywód tutaj poprowadzony jest opowieścią dobrego znajomego, który w luźnej atmosferze opowiada o ulubionych zespołach. Robiąc to gestykuluje, przekrzykuje, ślina mu prsyka z ust, podnosi się z krzesła, przechodzi parę kroków, siada, wtrąca coś, wybucha śmiechem, trzaska kuflem o stół. Ja zaś poddaję się monologowi i chłonę każde słowo, czasem wtrącam coś od niechcenia i choćby mówił o rzeczach, o których nigdy nie miałem pojęcia lub też o rzeczach, których nie lubię, to powodowany jego gorączkowym monologiem w końcu przesłucham to cholerne Human League lub sprawdzę jak w czasie zmieniała się grupa Scritti Politti.



Z drugiej strony chaos wywodu, tak charakterystyczny dla niektórych gałęzi postpunka, jest pozorny, a w rzeczywistości jest on zdyscyplinowany poprzez zachowanie chronologicznego porządku i podziału na rozdziały. Poza tym narracja poprowadzona jest tak płynnie, że nie sposób oderwać się od książki choćby na chwilę. Rozdziały to zręczne poematy dygresyjne - pełne dykteryjek, dat, nazwisk, nazw własnych, opinii, I nawet mimo encyklopedycznego wymiaru książki (na końcu znajduje się bardzo użyteczny indeks osób i zespołów) to całość encyklopedią nie jest.


Cieszy mnie bardzo, że Reynolds nie powściąga swoich preferencji (ślini się do Cabaret Voltaire i kpi z Bauhausa), choć jednocześnie, nawet te grupy, których nie dąży szczególną atencją, z uczciwością badacza-pasjonaty uwzględnia i opisuje.

Nie chciałbym dalej eksploatować też tej książki pisząc o niej. Książka ta, to w zakresie nie tylko krytyki muzycznej, ale także pasji do czegokolwiek i traktowaniu tego "czegokolwiek" z powagą stanowi pouczającą lekcję pokory, której długo nie zapomnę.

Simon Reynolds
"Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984"
tłum. Jakub Bożek
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz