źródło: http://bdta.bandcamp.com/album/stan-prac |
Dobra, dobra powiedzmy sobie szczerze - zrywny entuzjazm z jakim powitano pierwsze single i premierę "Stanu Prac" spowodowana była nie wiarą w to, że kolejny materiał Nagrobków jest cudowny i nadzwyczajny, lecz dlatego, że okazał się on być znacznie powyżej czyichkolwiek oczekiwań.
W momencie gdy otrzymałem info, że cały "Stan Prac" dostępny jest już na bandcampie akurat słuchałem klasyka w postaci "Extreme Conditions Demands Extreme Responses" Brutal Truth. Nastawiony bojowo, z chmurnym czołem i niewątpliwie kpiarskim podejściem, zatrzymawszy odtwarzanie powyżej wspomnianej płyty podszedłem do odsłuchu Nagrobków. Kpiarskie podejście to w tym przypadku żadna inwektywa, wszak Maciej Salamon i Adam Witkowski nie raz dali powód ku temu, że skutecznie bywają muzycznymi kpiarzami i śmieszkami. Samorządowcy - śmieszkowanie, choć dla niektórych szokujące były teksty w rodzaju "Arka Noego kłamie". Gówno - śmieszkowanie, choć z momentami ostrej satyry politycznej ("To nie ten", elo). Pustostany - śmieszkowanie, w dodatku jeden z bardziej dokurwistych punkowych projektów ostatnich lat. Tatrzańska 88 - czyli protoNagrobki, dostępne nagrania to tekstowa i muzyczna bida z nędzą, co można także śmiało nazwać jazgotliwym no wavem z wpływami dadaizmu. I też śmieszkowanie. A i przy tej okazji grzechem i potępieniem wiecznym byłoby nie wspomnieć o projektach Adama Witkowskiego - Langfurtka i Wolność (free improv), Andrzej Baphomet i 0404 (hard experimental shiet).
A ta powyższa litania to nie bez powodu została wyśpiewana, ale dlatego, że tropy każdego z tego projektów odnajdują się w "Stanie Prac". Co do śmieszkowania zaś - z gęby urwipołciów polskiego niezalu Nagrobki jeśliby chcieliby się skrobać, to nie odskrobaliby nawet przy gołej kości. Dlatego stworzyli album eklektyczny pod względem doznań - od rubasznego śmiechu, po autentyczną zadumę, która jednak stanowi głębokie guilty pleasure. Dotyczy to zarówno tekstów, które, i tu kurwa nie żartuję, w swojej dwuznaczności i prostocie mają jakiś punkt styczny z songwritingiem Bogdana Loebla. Teksty są uberzapamiętywalne, a pomaga temu muzyka. Nagrobki śpiewają o śmierci raz śmieszkując, ale przecież to jest ciągle śmierć i jakbyśmy nie chcieli się od niej dystansować jest to rzecz straszna. Nagrobki możliwości wykorzystania turpizmu w piosenkach doprawadzają do swoistej perfekcji. Gdybym był na koncercie pewnie śpiewałbym i skakał do "Nie mam ci nic do powiedzenia", ale tekst ten nawet pozbawiony jest zabawy wieloznacznością słów i sensów, tylko atakuje bezpośrednio pesymizmem.
Odjebuje się tutaj niemożebny kosmos, bo po przyzwyczajeniu do lołfajowej garażówy "Pańskich Wersetów" i punkowych koncertów muzyka ze "Stanu Prac" to przepych w opór - począwszy od profesjonalnej produkcji, skończywszy na materii muzycznej, w której centrum znajduje się prymitywizm The Cramps, choć z drugiej strony zdradzająca artystowskie ciągoty w stronę Theoretical Girls. To, że wokół punka, albo nekropolo, kręci się tworzywo dźwiękowe "Stanu Prac" nie oznacza, że konstelacja wpływów nie jest szersza. Od samego "Intra" otrzymujemy zabawy taśmą czy to analogową czy wirtualną, co kieruje nas w stronę eksperymentów Witkowskiego. W znanym już wcześniej szlagierze "Na śmierć zapomniałem", który to utwór zbudowany wokół niby śmiesznej zabawy słowem otrzymujemy pustą przestrzeń z rzadka wypełnianą rachityczną improwizacją (Langfurtka/Wolność). "Martwi" brzmi jak wyciągnięty z repertuaru T. Love, a mocarne outro "Dla Grzesia" z sekcją dętą z udziałem Mikołaja Trzaski raz przypomina ostatnią płytę Kethy, a być może zaczyna się jak "Istina" Kamila Szuszkiewicza, stuprocentowo zaś żałobne zawodzenie trąbki przywodzi na myśl ceremonię wiecznych zaślubin z brudną i zimną ziemią. Niezależnie od muzycznych odwołań "Dla Grzesia" to także brutalne rozprawienie się z radosną narracją "Będziesz moją panią" Grechuty.
Są całe wielkie gatunki muzyczne, które wywlekają najgorsze rodzaje najstraszliwszych śmierci naraz. Brutal Truth też nie szczędzi opisu zbrodni, ludobójstwa i zwyrodnień, bardzo często posługując się karykaturalną i bezpośrednią dźwiękową przemocą. Nagrobki nie atakują bezpośredniością opisu, ba! produkują szlagworty wysokiej próby i piosenki, które już w momencie premiery stały się hitami, a które były ogrywane wcześniej na żywo. Nie powiem, że słuchając tej płyty po raz pierwszy wąs mi nie drgnął, bo parsknąłem tu i tam. Jednak całokształt płyty, spora wyobraźnia jej twórców, zaangażowanie innych znakomitych muzyków i dobra produkcja jakoś nie dają mi kolejnego powodu ku temu, aby rechocząc poklepywać się po brzuchu. Choć zresztą w dupie to mam czy ktoś się przy Nagrobkach śmieje czy też zastanawia się nad swoją śmiertelnością. Na pewno nie można jednak uznawać tego albumu za rzecz niepoważną, bo to znakomita płyta, eklektyczna, a spójna, piosenkowa, a awangardowa. Gdyby premiera tej płyty nie odbyła się w grudniu być może byłaby ona wysoko w tegorocznych podsumowaniach.
Nagrobki
"Stan Prac"
BDTA XCI
12 grudnia 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz