sobota, 26 maja 2012

Metalmania ‘87


Heavy metal is the best
Heavy metal – fuck the rest

Metal Top 20 zespołu Open Fire

Koniec lat osiemdziesiątych to okres niebywałego rozwoju polskiego metalu. Powstało wówczas wiele zespołów, z których niestety tylko nieliczne przetrwały do dnia dzisiejszego. Niektóre z nich jak Vader czy Acid Drinkers stały się niezwykle popularne, nie tylko na scenie krajowej, ale również na scenach zagranicznych. Wiele w materii promocji gatunku w Polsce zawdzięczamy Tomaszowi Dziubińskiemu, który oprócz tego, że był założycielem Metal Mind Production, jednej z pierwszej polskiej wytwórni płytowej, to jeszcze oprócz tego patronował pierwszemu cyklicznemu festiwalowi poświęconemu w całości ciężkim brzmieniom jakim jest Metalmania.


Niestety liczne a dobrze rokujące zespoły metalowe nie doczekały się wydania swoich wydawnictw, chociaż miały za sobą nie tylko intensywną działalność koncertową, ale również nagrane w studio materiały.  Tak stało się z formacją Open Fire, który to zespół został zamieszczony, na znalezionym przeze mnie splicie z festiwalu Metalmania ’87. Utwory pochodzące z tego krążka są nagraniami na żywo i nie są zbyt dobrze zrealizowane, co nie przeszkadza w radosnym jego odbiorze.

Jedyne co mogę powiedzieć o Open Fire, to jest to, że zespół powstał po to aby pogować, kręcić łbem i drzeć ryja na koncertach. Utwory są nieskomplikowane, dzikie, charczący wokalista rzadko kiedy nie fałszuje. Wszystko jest zbyt szybkie, zbyt przesterowane  i zbyt żywiołowe by odbierać całość tylko z uwagi na wrażenia estetyczne, których raczej tutaj nie ma. Jest to trash-metal w najlepszym wydaniu, egzemplifikacja gniewu, żywiołowości i otwartego ognia.

Gustowna różowa okładka. Hell yeah!


Na stronie B zostały zamieszczone nagrania zespołu Stos, prawdziwej legendy polskiej sceny metalowej, z jednym z najlepszych damskich wokali w gatunku, czyli Ireną Bol.  Przy tym zespole chciałbym się zatrzymać dłużej. Kompozycje zawarte na splicie są zróżnicowane, naprawdę bardzo ciekawe. Zdumiewa techniczna skuteczność muzyków wchodzących w skład zespołu i lekkość z jaką wykonują naprawdę efektowne riffy. Członkowie grupy współgrają ze są naprawdę w sposób doskonały. Irena Bol, nazywana najbardziej metalową kobietą w Polsce naprawdę świetnie radzi sobie w ciężkim repertuarze. O ile Open Fire to zespół idealny do rozpierduchy, o tyle Stosu słuchać również z uwagi na artyzm wykonania, zróżnicowane tempa, sprawność instrumentalno-wokalną. Naprawdę, należy oddać wielki szacunek zespołowi, że mimo, tego, iż utwory zostały zrealizowane i nagrane na żywo, to zachowują nie tylko umiejętności zespołu, ale również niezłe brzmienie. Niektóre właściwości utworów sugerują jakoby zespół inspirował się Katem, a może to tylko takie moje widzimisię.


Jedyne zastrzeżenia jakie mogę mieć do wydawnictwa to to, że nie jest ono zachowane w sposób idealny. Mimo, jak dla mnie, dużej ceny (10 złotych) ma sporą wartość sentymentalną oraz poznawczą. Poza tym, splity z Metalmanii, wśród ortodoksyjnych fanów polskiego metalu uchodzą za niemałe rarytasy, więc w ramach mojego małego snobizmu cieszę się z posiadania przynajmniej jednego z nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz