czwartek, 2 października 2014

Pierwszy numer magazynu M/I

Oto pismo analogowe M/I. Pod spodem analogowa
płyta elektronicznego Bilińskiego.
Było mnóstwo zajawek, akcja na polakpotrafi.pl i w końcu oto jest papierowy numer magazynu, którego właściwej nazwy po pierwsze nie potrafię wymówić a po drugie nie potrafię zapisać. Dlatego też uparcie będę obstawał przy zapisie M/I, bo taki występuje też na stronie facebookowej pisma.

Już od razu przyznaję się, że w momencie pisania tych słów nie mam za sobą całej lektury kwartalnika. Przeczytałem jakieś 3/4 pisma i powiem, jedno - podoba mi się. Nie wiem czy to odpowiedni komplement od osoby, która w muzyce poszukującej siedzi od niedawna. Pismo mi spasowało, teksty dobrze się czyta, ich dobór nie jest przypadkowy. Na dużą uwagę zwraca fakt iż ma M/I ma niebywałą wartość edukacyjną. Muzyka i zjawiska okołomuzyczne, o których mowa w tym piśmie, siłą rzeczy siedzą gdzieś w undegroundzie i są bardzo introwertyczne. Magazyn zachęca do eksploracji, nie atakuje wybujałymi ambicjami redaktorów i jest w stanie dotrzeć nawet do mniej "dotartego" w zakresie musique concrete, field recording, noise, drone i innych tego typu wynalazkach. 

Treści jest tu wystarczająco aby poruszyć temat i zachęcić do poszczególnych poszukiwań i jednocześnie na tyle dużo aby przynajmniej w jakiejś części poszerzyć swoją wiedzę. Szata graficzna jest klarowna, łamanie i edycja zachęca do dalszego czytania. 

Oczywiście, wydawanie papierowego pisma o takiej muzyce w dobie internetu, który znacznie ułatwia sprawę i jest przede wszystkich nie tak wymagający pod względem finansowym to spora ekstrawagancja. Podobna zresztą jak wydawanie muzyki na fizycznych nośnikach. Ja nośniki fizyczne bardzo lubię i cieszę się, gdy mogę cieszyć się z kulturą poza dostępem do neostrady. Papier ma też tę zaletę, że nie potrzebuje nawet dostępu do prądu. Dziwią mnie zatem niektóre głosy malkontentów, w szczególności zarzut, że to głupota aby wydawać pismo na papierze. Oczywiście ma to swoje zalety i wady, lecz poważniejsze zarzuty to zarzuty do merytorycznej zawartości tekstów, z którymi się niespotkałem. 

Wiernopoddańczych peanów dziś zatem nie będzie, żeby pisma słodkością nie zdziadzić. Na razie redakcji M/I życzę jak najlepiej i czekam z niecierpliwością do kolejnego wydania.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz