środa, 3 czerwca 2015

Kamil Szuszkiewicz - Istina

źródło: własne.

Przed pierwszym odsłuchem "Istiny" spodziewałem się, że to Kamil Szuszkiewicz będzie bohaterem całego nagrania, lecz moje przypuszczenia okazały się mylne.

Głównym bohaterem tego materiału są bowiem przestrzeń i oddech, które nie są środkiem do wyzwolenia, lecz raczej uświadamiają słuchaczowi jego małość wobec świata. "Istina" oznacza w języku serbskim i chorwackim prawdę. Kluczem do rozwiązania zagadki jaką jest ten materiał nie jest jednak tradycyjna muzyka Bałkan (jeśli ta się tutaj pojawia to w formie kilkukrotnie przetworzonej, rozbitej i szczątkowej). A może klucza tu nie potrzeba? Może ta przestrzeń i oddech same przez się zapraszają do tej dziwnej przygody?

Szuszkiewicz ubiegł banalność większości nagrań minimal music oraz zdusił w zarodku improwizatorskie popisy. Swój udział jako trębacza mocno ograniczył i trąbka częściej milczy niż się odzywa. A jeśli trąbkę już słychać - jest ona albo bardzo prosta albo wstydliwie ukrywa się gdzieś w dole miksu. Nie mniej ważny jest udział innych muzyków na tej płycie: znakomitego perkusisty Huberta Zemlera (niedawno ukazał się z nim szalenie ciekawy wywiad w M/I, polecam) a wokalizy Zuzanny Lelek jeszcze mocniej pogłębiają przeżywanie tego materiału. Kompozycje są niezwykle przemyślane i kunsztowne - jednak całość materiału jest zapamiętywalna już po pierwszym odsłuchu. Być może chodzi o repetycje, które mimo wszystko nie nudzą, a raczej niczym cierpliwy belfer cierpliwie tłumaczą kolejne fragmenty oniemiałym w zachwycie uczniom.

Tempo jest wolne. Szczególnie "Movement I" przypomina mi pochód procesji, tylko nie jestem sobie w stanie uświadomić - czy to procesja w Boże Ciało czy procesja pogrzebowa. Jest w tej kasecie pewna uroczystość, pewien patos, pewien monumentalizm. "Pewien", bo niby to wzniosłość, ale jednak dostępna dla każdego. Jeśli miałbym porównywać ten materiał do czegokolwiek co znam - całość kojarzy mi się z "Mszą świętą w Brąswałdzie". Różnica jest jednak zasadnicza - Kirk na swoim debiucie jest bardziej dosłowny, bardziej okrutny i o wiele głośniejszy. Co prawda "Movement II" zbudowany jest z przeszywających, opętanych, nawarstwiajacych się wokaliz, prymitwynych bębnów i syntezatorowych ukłuć, lecz ciągle ukryta jest w tej głośności tajemnica. Wszak i nieustępliwe głosy milkną nagle zerwane, jakby w rezygnacji, że jednak nie są w stanie zagłuszyć wszystkiego i wszystkich.

Byłem uczestnikiem bardzo rytuału, którego zaklęcia są mi obce, liturgii, której zasad nie znam. Krocząc w transowym pochodzie czyśćcowych dusz zadawałem sobie to samo pytanie co na początku - co jest kluczem do rozwiązania tajemnicy tego materiału? Odpowiedzi nie ma. Ksiądz już udzielił błogosławieństwa. Wracajcie do swoich domostw.

"Istinę" można odsłuchać i nabyć za pomocą bandcampa wytwórni Wounded Knife

Kamil Szuszkiewicz
"Istina"
Wounded Knife CUT#21
24 maj 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz