źródło: http://labelmagia.bandcamp.com/releases |
W tym sezonie wielu do twarzy w techno i innych gatunkach muzyki tanecznej, które dotąd, jak ci żołnierze przeklęto-wyklęci, funkcjonowali poza rdzeniem nieakademickiej awangardy i kontrkulturowego undergroundu. W ostatnim czasie jednak ukazało się sporo technoidalnego grania, nierzadko zaś wybitnego. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o sztosach 2015 roku począwszy od nastawionych przeważnie na techno wydawnictw Mik.Music.!. (Wilhelm Bras, John Lake, RSS B0YS). Jednakże na obrzeżach zrytmizowanej muzyki elektronicznej też nierzadko dobrze się działo. Dla wielu zaskoczeniem mogłyby być niektóre tegoroczne nowe odsłony Micromelancolie, szczególnie zaś "Contour Lines" czy "Low Cakes", a także ostatnia płyta Mchów i Porostów. Także w ubiegłym roku ukazał się fenomenalny winyl Heroin, czyli Piotra Kurka, który do tej pory kojarzony był głównie z eksperymentalnej elektroniki, na pewno zaś nie z outsiderskim housem. Zapamiętywalnym wydarzeniem było ukazanie się eklektycznego materiału Tape Alienz. Nie do przecenienia jest działalność kolejnych edycji Brutaży, a niektóre nowo powstałe labele, kojarzone dotąd personalnie z noisem wydają także techno, jak np. Audile Snow. Z ciekawością patrzę również w kierunku bliskich sobie pod względem personalnym projektów: Centralii oraz Mazutu, które eksploruję brudne, EBM-owe, zaszumione, nojzowe, lołfajowe techno.
Konkluzją powyższego akapitu, który nie ma tyle ambicji przeglądowych co poglądowych, jest potwierdzenie tezy o postępującej zmianie jeśli chodzi o postrzeganie techno, house i pochodnych jako kierunku, który można bez żenady podejmować zarówno przez artystów jak i publiczność. Jednocześnie widzę zaś odwrót od grania mocno abstrakcyjnego, ukierunkowanego na fizyczne właściwości dźwięku jak intensywność, faktura, barwa, a szczególnie szeroko rozumianego nojzu.
Pamiętajmy jednak o tym, że nie o porządkujące postrzeganie etykiety rozchodzi się tu najmocniej. Gdzieś w tym trendzie, który być może istnieje tylko w moim postrzeganiu, narodził się label MAGIA, który z końcem 2015 roku wydał WSZYSTKO.
Za WSZYSTKIM nie stoi jakiś anonimowy debiutant, ale Mikołaj Tkacz, który oprócz nieśmiesznych rysunków dał się poznać już nie raz jako muzyk właśnie. W trakcie pisania tego tekstu miałem zamiar porównać "Drugie śniadanie (lody)" z wydawnictwem od Jasienia czyli splitem "Kompostownik", bo zarówno muzyka wydana na tej kasecie jak i jej okładka pasowały mi do twórczości Tkacza prezentowanym na omawianym wydawnictwie. Zdziwiłem się, ale i nie zdziwiłem się zarazem, gdy dla kronikarskiej i recenzenckiej poprawności zaglądnąłem do kasetowego wydania tego splitu. Jak się okazało Mikołaj Tkacz miał na nim swój udział zarówno jako projektant okładki jak i muzyk (jako Herr Rubin). Projekt WSZYSTKO to w istocie próba połączenia wszystkich aktywności muzycznych Tkacza pod jednym szyldem. "Drugie śniadanie (lody)" zostało wydane w wydawnictwie własnym Tkacza. Lecz czy to przejaw pychy, która stoi za połową znanych mi podziemnych labeli, kazała WSZYSTKIEMU wydać swój debiut jako pierwszy numer katalogowy założonej przez siebie wytwórni?
Zanim odpowiem na to pytanie zacznijmy od moich pierwszych wyobrażeń co do profilu jaki miał reprezentować label MAGIA. Unikalna kreska na reprezentacji graficznej kasety, gdzie dada miesza się ze sztuką naiwną rysowaną w Paincie ze wczesnego dostępu oraz liternictwo wyciągnięte żywcem z Word Artu spowodowała, że w mojej głowie włączyła się ta lampka, gdy coś zaczyna śmierdzieć PC Music, którego wydawniczych dokonań, mówiąc bardzo delikatnie, nie uważam za szczytowe osiągnięcie współczesnej kultury muzycznej. WSZYSTKO korzysta dosyć roztropnie z dźwiękowego śmietnika jakimi są podkłady MIDI, monofoniczne dzwonki ze starych telefonów komórkowych, brudnego brzmienia dziecięcych syntezatorów i pierwszych emulatorów dźwięku, podbitych jednak groźnym basem. Niemal wszystkie numery, przywodzące na myśl dokonania broken beatu, są kulawe i rozsadzają wartości rytmiczne poszczególnych numerów w bolesny sposób. Konsekwencja z jaką traktowane są sample i wychylające się z zza węgła dźwiękowe niedorzeczności są implementowane z bezczelnością, która jednak każe sądzić, że więcej jest w tym rachuby niż przypadkowości. Sam Tracz przyznaje, że inspirował się muzakiem, hip-hopem, trapem czy housem i nie chcę nawet z tym polemizować, wszak artysta chyba sam lepiej wie co i z czego tworzy. W beatmakerskim fachu Tkacz faktycznie przypomina dokonania Piernikowskiego, choć aby do takich bitów zapodać jakąś szesnastkę należałoby chorować na jąkanie, wole oraz szczękościsk. Dla mnie jednak "Drugie śniadanie (lody)" to kolejna reinkarnacja industrialu, który karmi się dźwiękowym śmieciem. Dawni industrialowcy brali metalową beczkę by walić po niej kluczem francuskim albo nagrywali na taśmę pracujący silnik, WSZYSTKO zaś upodobał sobie biblioteki dźwięku zabronionego wśród czcicieli dobrego smaku, glitch i masę niechcianego barachła, które wędruje między gnijącymi ze starości serwerami, nie wpadając jednocześnie do dołu z wapnem gdzie znajduje się miejsce dla większości nowomodnego synth- lub chillwave'u.
Myliłby się jednak, kto by powiedział, że dystansuję się od tego materiału i tylko czekam, aby mu dojebać. Doceniam mocno i szanuję bardzo cały koncept płyty, począwszy od okładki, przez okoliczności powstania materiału (ta historia o jedzeniu lodów jest bodaj najmniej śmieszną rzeczą, którą ostatnio słyszałem, ale i tak wąs mi drgnął), aż po same tytuły utworów i rzecz na jasna na muzyce skończywszy. Całość składa się na kulawą niedorzeczność, która jest diablo intrygująca i wciągająca.
WSZYSTKO
"Drugie śniadanie (lody)"
MAGIA
17 grudnia 2015
SoundCloud WSZYSTKO
Facebook MAGII
WSZYSTKO
"Drugie śniadanie (lody)"
MAGIA
17 grudnia 2015
SoundCloud WSZYSTKO
Facebook MAGII
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz