wtorek, 5 września 2017

OSWAJANIE - Nac/Hut Report, "Grey Zone Collapse Nostalgia"

Nac/Huc Report, Grey Zone Collapse Nostalgia, źródło: nachutreport.bandcamp.com
To najlepszy moment by wyrazić swe obie obiekcje - rzec nihil novi, lecz powstrzymać się od kategorycznego no pasarán. Dobrze pamiętam swój zachwyt, gdy usłyszałem Nac/Hut Report po raz pierwszy - ta początkowa euforia niepojętości, w której postawił mnie duet, zapewniając przyjemność jakiej nie doznałem długo potem. To była miłość wywołana przez impuls - głupie to, naiwne wręcz, szczeniackie, by nie przebierać w słowach. A słowa, które ledwo dobiły się do mnie spoza słuchanej wtedy muzyki, mówiące o tym, że choć koncepcyjnie Nac/Hut Report jest cudowny, to finalnie nudny i przewidywalny nie docierały do rozumu - ostałem przy swoim, niczym głupiec, nie chciałem falsyfikować prawdy idącej od zewnątrz, bo ta prawda była już moja i była prawdą we mnie - Nac/Hut Report jest cudowny, a ja kocham go po wsze czasy.

I choć przyznam, że dziś wiele recenzji chciałbym napisać na nowo, że czas przydaje trochę sprawiedliwszego osądu, a rzeczy dziś wydają się być inne niż wówczas, tak nadal moje uczucie do tego duetu jest gorące - a przynajmniej wspomnienie pierwszych chwil z nim gorącość wzmaga. To co robi Nac/Hut Report nie różni się od tego, co robił on do tej pory na poprzednich nagraniach - rozpaczliwy ryk gitar jak w MBV splata się i rozplata z rytmem high-endowych nojzowych sprzężeń i trzasków. Ciągle brakuje tu rytmu - choć może lepiej powiedzieć, że rytmem jest wszystko, gdy zapętlone sekwencje frenetycznie rotują i kotłują się w stereo. Pryncypializm grupy w metodzie, niezmienność wobec siebie i słuchaczy może być zarówno rozczarowaniem, jak i rzeczą jakże potrzebną - gdy wymyślanie się na nowo stało się obiektem twórczych westchnień, wtedy robienie rzeczy w koło Macieju, z albumu na albumu, z piosenki na piosenkę daje poczucie bezpieczeństwa  - jakiekolwiek by te piosenki nie były.

A piosenki te są ciągle te same przedziiwne artefakty - z jednej strony zniekształcone wokale o proweniencji Cocteau Twins albo Sinead O'Connor, stojące na granicy zrozumienia słowa, gitarowe plamy shoegaze'owe, potraktowane reverbem, distortion i tremolem. Oraz twarde sprzęgi, trzaski, pohukiwania, etc. - niemal cała galeria hałasów z L'arte dei rumori znalazła tu swoje zastosowanie - wykorzystanie muzyki konkretnej na Grey Zone Collapse Nostalgia jest nieco częstsze niż na poprzednich albumach. Zdaje się, że dotychczasowa twórczość Nac/Hut Report może być najlepszym wprowadzeniem w harsh noise, dla osoby, która jest niedzielnym słuchaczem czegokolwiek - a może to idealne piosenki dla die-hard fanów dźwięków niepojętych. Być może dlatego, że duet nie robi pastiszu z piosenek, wykpiwając je nojzem jak Nurse with Wound, ani nie obnaża także potencjalnych mielizn sztuki hałasu przez konfrontowanie go z uroczymi piosenkami. N/H R traktuje te dwa wymiary śmiertelnie poważnie, a kraina melancholijnej łagodności jest logicznie spleciona z ostrymi cięciami hałasów - jak u Fennesza albo Kazumy Kuboty. Nic dziwnego, że wydawcą tej płyty stała się słynąca z weird popu Crunchy Human Children Records.

Nac/Hut Report
"Grey Zone Collapse Nostalgia"
Crunchy Human Children Records
30 maja 2017 r. 

CZYTAJ TAKŻE RECENZJĘ: Nac/Hut Report, "Schizm No Symmetry"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz