Szkoda, że najlepsze, krajowe płyty ukrywają się gdzieś głęboko na serwerach soundclouda. Pora je stamtąd wydobyć.
Za nazwą Facial Index kryje się znany każdemu fanowi dźwięków nieoczywistych Jacek Staniszewski, założyciel kolektywu Neurobot (swoją drogą, ciągle działająca strona internetowa, choć dawno nieaktualizowana, jest reliktem artystycznie opracowanego wortalu, który jest nie tylko napakowany treścią, ale także diablo niewygodny w obsłudze) oraz legendarnej wytwórni Polycephal. W ostatnim dniu lutego roku przestępnego 2016 wydał on EPkę, która znalazła poczesne miejsce w moim serduchu.
Wiadomo - tu nie chodzi o muzykę, tylko o hałas, szum, noise, bruite. Ale porównanie form noisowych, przynajmniej na tym afektywnym poziomie, z formami muzycznymi może mieć funkcjonalne zastosowanie. Najbardziej brutalne formy harsh wall noise'u, mające na celu nie tylko zniszczenie tradycji, ale także na negatywny wpływ na uczestników występu, swoją intensywnością zbliżają się do wrażeń jakie może zapewnić wielka orkiestra symfoniczna wykonująca dzieła Gustava Mahlera. Na przeciwnym biegunie doznań jest kameralistyka - przeznaczona od małych składów, dla niewielkiej publiczności. Taką właśnie noisową kameralistyką jest "Gift & Ungift".
Utwory na EPce Facial Index to raczej eksperymentalne miniatury, muzyczne testy Roschacha, dźwiękowo czerpiące z możliwości analogowych studiów muzyki eksperymentalnej. Zresztą nie bez powodu wspomniałem o miniaturach, wszak zarówno długość poszczególnych utworów, jak i materia dźwiękowa, która jest nimi objęta przypomina box Eugeniusza Rudnika o tym samym tytule. Na pewno jest to zaś rzecz mocno introwertyczna - mi przynajmniej o wiele lepiej słucha się jej w słuchawkach.
Otwierający płytę "G&U 01" brzmi jak awangardowa wersja "Płyty testowo - demonstracyjnej do kontroli i regulacji gramofonów stereofonicznych przy pomocy słuchu", a na pewno zaś jest to rzecz, która przez elektroniczne mlasknięcia wyraża swój zachwyt dla stereofonii. Sztuka tutaj polega przede wszystkim na atakowaniu krótkimi ciętymi dźwiękami w mikrosekundowych interwałach poszczególne kanały - wywołuje to wrażenie dawania dźwiękowych szturchańców to z jednej, to z drugiej strony. Taka metoda nie jest tylko udziałem tego jedynego utworu - twórcze wykorzystanie stereofonii przewija się przez całą płytę.
Sample z "Płyty testowo - demonstracyjnej..." pojawiły się w jednym z utworów Noona. Jeśli Mikołaj Bugajak jest znany z bardzo krótkich sampli, tak sample Facial Index byłyby ledwo co zauważalne, gdyby nie to, że "Gift & Ungift" mocno skupia się na wyłanianiu dźwięków z ciszy, przez co jest bardziej sugestywny niż niejedno szokująco i niezdrowo głośne nagranie. Tak jak w "G&U 06", w którym bodaj jako jedynym znajdują się sample brzmień analogowych oraz organiczny, nieprzetworzony dźwięk w postaci ludzkiego głosu. Harsh noisowych rewelacji nie uświadczy się tu zbyt wiele. No chyba, że w zestawianiu z rwanymi ambientami - zbyt krótkimi, aby nadać całości ambientalnej głębi - mam tu na myśli "G&U 07".
Statyka i elegancja ciszy i naruszanie jej delikatnej przestrzeni przez rwane dźwięki - tym właśnie jest "Gift & Ungift". Każdy z poszczególnych utworów jawi się jako szlachetny klejnot, w którym rozchodzi się ostre, elektronicznie generowane światło. Rzecz ta, mimo avant-noisowego rodowodu, jest niezwykle elegancka, wręcz dostojna. Cała płyta stoi na równi obok dokonań Ryoji Ikedy albo "ptaka mechanicznego" lub "umpomatu" 8rolek. Rzecz nad wyraz znakomita, niespodzianka jakich mało.
Wiadomo - tu nie chodzi o muzykę, tylko o hałas, szum, noise, bruite. Ale porównanie form noisowych, przynajmniej na tym afektywnym poziomie, z formami muzycznymi może mieć funkcjonalne zastosowanie. Najbardziej brutalne formy harsh wall noise'u, mające na celu nie tylko zniszczenie tradycji, ale także na negatywny wpływ na uczestników występu, swoją intensywnością zbliżają się do wrażeń jakie może zapewnić wielka orkiestra symfoniczna wykonująca dzieła Gustava Mahlera. Na przeciwnym biegunie doznań jest kameralistyka - przeznaczona od małych składów, dla niewielkiej publiczności. Taką właśnie noisową kameralistyką jest "Gift & Ungift".
Utwory na EPce Facial Index to raczej eksperymentalne miniatury, muzyczne testy Roschacha, dźwiękowo czerpiące z możliwości analogowych studiów muzyki eksperymentalnej. Zresztą nie bez powodu wspomniałem o miniaturach, wszak zarówno długość poszczególnych utworów, jak i materia dźwiękowa, która jest nimi objęta przypomina box Eugeniusza Rudnika o tym samym tytule. Na pewno jest to zaś rzecz mocno introwertyczna - mi przynajmniej o wiele lepiej słucha się jej w słuchawkach.
Otwierający płytę "G&U 01" brzmi jak awangardowa wersja "Płyty testowo - demonstracyjnej do kontroli i regulacji gramofonów stereofonicznych przy pomocy słuchu", a na pewno zaś jest to rzecz, która przez elektroniczne mlasknięcia wyraża swój zachwyt dla stereofonii. Sztuka tutaj polega przede wszystkim na atakowaniu krótkimi ciętymi dźwiękami w mikrosekundowych interwałach poszczególne kanały - wywołuje to wrażenie dawania dźwiękowych szturchańców to z jednej, to z drugiej strony. Taka metoda nie jest tylko udziałem tego jedynego utworu - twórcze wykorzystanie stereofonii przewija się przez całą płytę.
Sample z "Płyty testowo - demonstracyjnej..." pojawiły się w jednym z utworów Noona. Jeśli Mikołaj Bugajak jest znany z bardzo krótkich sampli, tak sample Facial Index byłyby ledwo co zauważalne, gdyby nie to, że "Gift & Ungift" mocno skupia się na wyłanianiu dźwięków z ciszy, przez co jest bardziej sugestywny niż niejedno szokująco i niezdrowo głośne nagranie. Tak jak w "G&U 06", w którym bodaj jako jedynym znajdują się sample brzmień analogowych oraz organiczny, nieprzetworzony dźwięk w postaci ludzkiego głosu. Harsh noisowych rewelacji nie uświadczy się tu zbyt wiele. No chyba, że w zestawianiu z rwanymi ambientami - zbyt krótkimi, aby nadać całości ambientalnej głębi - mam tu na myśli "G&U 07".
Statyka i elegancja ciszy i naruszanie jej delikatnej przestrzeni przez rwane dźwięki - tym właśnie jest "Gift & Ungift". Każdy z poszczególnych utworów jawi się jako szlachetny klejnot, w którym rozchodzi się ostre, elektronicznie generowane światło. Rzecz ta, mimo avant-noisowego rodowodu, jest niezwykle elegancka, wręcz dostojna. Cała płyta stoi na równi obok dokonań Ryoji Ikedy albo "ptaka mechanicznego" lub "umpomatu" 8rolek. Rzecz nad wyraz znakomita, niespodzianka jakich mało.
Facial Index
"Gift & Ungift" EP
wydawnictwo własne
29 lutego 2016
29 lutego 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz