czwartek, 29 marca 2012

Singiel i LP – za grosze


Co jak co, ale ostatniego grosza nie trzeba wysupływać, aby dokonać zakupu tego winyla. I choć Za ostatni grosz Budki Suflera nie jest najlepszym dokonaniem formacji, to nie sposób go nie znać tej płyty. Nie tylko ze względu na kompozycje na niej zawarte, ale również z uwagi na jej autorów i wpływu jaki się przez nią dokonał na polskiej scenie rockowej.

Album wyróżnia się na tle innych. Konflikt z Krzysztofem Cugowskim spowodował, że nowym wokalistą i frontmenem zespołu został Romuald Czystaw, którego sposób śpiewania był zupełnie inny od wielooktawowej siły Cugowskiego. Czystaw śpiewał wcześniej w grupie Dzikie Dziecko, którego ojcem-założycielem był kiedyś tu wspominany Zbigniew Hołdys. Niewątpliwy wpływ na album wywarł również Janek Borysewicz, który skomponował część kompozycji, które nie znalazły się na pierwszym wydaniu albumu, co stało się powodem jego odejścia.

W kolejnych reedycjach Za ostatni grosz znalazło się już miejsce na utwory Borysewicza. Album, który mam przed sobą, jest pierwszym wydaniem. Został zakupiony za 10 polskich złotych. Oryginalna, winylowa płyta intryguje już samą okładką, która wykonana została z grubego papieru imitującego papier pakowy. Na okładce widnieje jeden polski grosz. Wydaje się, że stan wojenny, pod którym została skomponowane utwory i wydany oraz pozornie „ubogie” wydanie niezwykle sugestywnie oddziaływały na odbiorców, którzy bynajmniej nie żyli w dobrobycie. Oprócz long-playa udało mi się skądś wygrzebać budkowy singiel, na którego jednej stronie został zamieszczony jeden ze szlagierów Budki – skomponowany przez Borysewicza Nie wierz nigdy kobiecie. Utwór niewątpliwie doniosły dla historii polskiej muzyki rockowej, jaskółka zwiastująca nadejście nowego giganta na polskiej scenie rockowej – Lady Pank.


Tego albumu nie da się nie lubić. Jest dobrze skomponowany, kompozycje są równe, charakterystyczny głos Czystawa, w bardziej popowym repertuarze Budki, spisuje się doskonale. Gitarowy kunszt Borysewicza, niczym szlachetny kamień, olśniewa od samego początku. W otwierającym stronę A utworze Za ostatni grosz wykonuje on solówkę, która przywodzi na myśl wyczyny Davida Gilmoura z Pink Floyd. W ostatniej piosence pt. Memu miastu na dowidzenia szybki riff, bezkompromisowo szybka solówka, dobitnie pokazują na ile wszechstronnym artystą był Borysewicz. Nie wolno nam oczywiście zapominać o świetnych tekstach Andrzeja Mogielnickiego, który opuścił pokład Budki, by następnie zostać etatowym tekściarzem formacji Borysewicza. Za ostatni grosz to był również ostatni album zespołu z udziałem Czystawa, który musiał pożegnać się z zespołem z powodu problemów z głosem.

Na singlu Nie wierz nigdy kobiecie zostały zamieszczona dwa utwory – Nie wierz nigdy kobiecie oraz nastrojowa ballada Rok dwóch żywiołów. Szczerze – długo musiałem się przyzwyczajać do tej drugiej kompozycji, która wydawała mi się dosyć kiczowata, dopiero po jakimś czasie dałem sobie spokój z lekceważącą krytyką na rzecz pogodzenia się z tą piosenką. Zupełnie inaczej odbieram utwór tytułowy singla, który jest topową kompozycją dla polskiej muzyki rozrywkowej, z rewelacyjnym tekstem, solówką i w ogóle wszystkim.

Co ciekawe do tytułowych utworów, zarówno singla jak i albumu długogrającego zostały zrealizowane teledyski, które są pierwszymi teledyskami Budki Suflera. W szczególności naszą uwagę mogą zwrócić brokatowe legginsy, czy dresy artystów; z naszej perspektywy śmieszne (no chyba, że ktoś jest hipsterem), wówczas modne i pożądane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz