Po co kserować, skoro można nabyć książkę za równowartość ceny dwóch suchych bułek? Cała sztuka polega na tym aby kupić
coś tanio i w dobrej jakości. I aby to „coś” miało swoją wartość? Stara
kupiecka zasada głosi, że towar jest wart tyle , ile ktoś chce za niego
zapłacić. Niektóre rzeczy jednak są więcej warte niż ich forma – mam na myśli ich treść.
Mam nadzieję, że ta wielce uproszczona
i ze wszechmiar skrócona lekcja ekonomii, nie wpłynie dalej na percepcję tego
posta. Dziś chciałbym się skupić na niewątpliwym klasyku literatury światowej,
który wpłynął na cały szereg pisarzy katastrofistów i dysutopistów. Przed nami
powieść „My”.
Zakupiona przeze mnie książka została
napisana w 1920 roku przez wybitnego rosyjskiego inżyniera Eugeniusza Zamiatina,
który na fali stalinizacji życia literackiego został zmuszony aby opuścić kraj;
następnie publikowanie jego działalności pisarskiej zostało zakazane. Powieść
„My” została opublikowana w Związku Radzieckim dopiero w 1988 roku. Pierwszego
oficjalnego wydania w Polsce powieść ta doczekała się rok później.
Książka ta przeformułowała moją
świadomość w odniesieniu do klasyków antyutopii, za których, w moim
wcześniejszym mniemaniu, uchodzili tacy autorzy jak Huxley czy Orwell.
Oczywiście było by bluźnierstwem gdybym dokonał brutalnej krytyki przedstawionych
dwóch wyżej wymienionych literatów, co jednak nie zmienia faktu, że w stosunku
do Zamiatina są oni wtórni. I tak analogie
między „Nineteen Eighty-Four” a
„My” są rażące. I nie ma tu na myśli stylistyk, ponieważ te, co trzeba
wyraźnie przyznać, są równie dobre (jak i różne) zarówno jeśli mówimy o Orwellu jak i autorze książki, która jest bohaterką dzisiejszego artykułu. Problem leży
głębiej, a mianowicie w fabule, która zarówno dla „Roku 1984” jak i dla „My”
jest praktycznie identyczna.
W
zamiatinowskim obrazie przyszłości widzimy groteskowy świat, który powstał na
gruzach ostatniej rewolucji , która zmiotła za powierzchni ziemi większość
część ludzkości. Nowe Państwo Jedyne z Dobroczyńcą na czele, dba o każdego,
każdemu zapewnia to co najlepsze. W tej powieści mamy wizje nadejścia końca
historii, w którym panuje absolutny dobrobyt. Człowiek powrócił do raju.
Dlaczego
„My”? Otóż główny bohater, bezimienny Δ-503 utożsamia
się z ogółem– ponieważ ten zapewnia mu dobrobyt, bezpieczeństwo i szczęście w
uporządkowanym świecie. Stwierdza wręcz, że wyraz „ty” jest prehistorycznym reliktem,
wyrazem niewolniczych stosunków między panem a poddanym. W świecie przedstawionym różność została przekuta równość, kulty religijne zostały zastąpione przez kult rozumu, nauka zastąpiła zwykłe
ułomne postrzeganie, a matematyka wysiudała filozofię.
Powieść,
z narracją drugoosobową Δ-503, jest
w istocie listem do kosmitów, którym Państwo Jedyne pragnie posłać dobrą nowinę
ustroju idealnego na pokładzie statku Integral. Każdy obywatel państwa jedynego
został zobowiązany do napisania kilku słów pochwały Państwa. Jednak w przypadku
naszego bohatera listy przekształcają się w pytania, a te – w wątpliwości…
W
Państwie Jedynym nie ma miejsca na „prawdę” lub „fałsz”, „tak” lub „nie”. Wybór
możliwy jest tylko między binarnym 0 lub 1. Czasem jednak w tę perfekcję
egzystencji wkrada się jątrzący ,
który nie pozwala bohaterowi myśleć po staremu.
który nie pozwala bohaterowi myśleć po staremu.
Nie
pozostaje mi nic innego, jak zaprzestać recenzji i zachęcić wszystkich, którzy
nigdy Zamiatina nie czytali, do pilnej lektury. Być może stylistycznie
powieść nie należy do najprostszych w odbiorze (autor potrafi pół rozdziału
napisać korzystając wyłącznie z równoważników zdań) jednak literacki futuryzm,
mimo upływu lat, nadal urzeka świeżością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz