niedziela, 16 kwietnia 2017

SAMOEKSPRESJA PONAD WSZYSTKO - wywiad z Eurydyką

Eurydyka, źródło: Eurydyka

Eurydyka to polska artystka noise specjalizująca się w HNW. W ubiegłym roku wydała w duecie z Eter kasetę Brotherhood dla rosyjskiego labelu Reason Art Records. Materiał ten zebrał bardzo dobre recenzje [W TYM MOJĄ]. Założycielka labelu-efemerydy Post Rave, pod którego szyldem ukazała się zaledwie jedna kaseta. Obecnie współtworzy kolektyw wydawniczy Wungiel Booking. Poniżej znajduje się zapis rozmowy, jaką przeprowadziłem z artystką.

bc Eurydyki

soundcloud Eurydyki


Kultura Staroci: Znajomy wydawca napisał mi ostatnio, że się ciebie boi. Jest się czego bać?

Eurydyka: Z mojego fanpage'a może bić pewna atmosfera, jak to lubię mówić “napinki”, ale słabo to oddaje moją osobowość. Większość osób które mnie poznało osobiście twierdzi, że jestem sympatyczną osobą, choć wulgarną. Ta atmosfera “napinki” bijąca od mojego fp itp. wynika głównie z dwóch rzeczy: tego, że spora część mojej twórczości wynika z spraw dość personalnych i ciężkich dla mnie i z moich bezpośrednich i niebezpośrednich inspiracji. Innymi słowy słuchałam w cholerę grania typu Blasphemy, Black Witchery i tym podobnych kapel gdzie ta atmosfera bycia groźnym jest zdecydowanie widoczna. Cóż, mogłam słuchać więcej ambientów (śmiech).

Wydawanie HNW na cześć Fidela Castro może potęgować mieszane uczucia co do twojej osoby.

Zdaję sobie sprawę, że dla dużej części odbiorców mojej twórczości odwoływanie się do takich postaci jak Fidel Castro jest dość kontrowersyjnym zabiegiem. Jednak projekt Eurydyka wyraża każdą rzecz którą chcę wyrazić, nie ważne jest zdanie innych, zwłaszcza w gatunku tak niszowym jak HNW, gdzie moim zdaniem samoekspresja jest bardzo ważna. Wolę nagrać szczery materiał w hołdzie dla Castro niż być kolejnym projektem chcącym tylko szokować tematyką gore. Zresztą, kto będzie chcieć to i tak znajdzie jakiś powód by się do mnie przypieprzyć, czy to moja transpłciowość, czy to, że tworzę za pomocą komputera. Tak jak mówiłam - samoekspresja ponad wszystko.



Lewicowe sympatie jest u ciebie widoczne z bardzo daleka – twoje nagrania są, a to o rewolucyjnym wodzu, a to o kwestiach gender. Czy za sympatiami idzie także konkretne zaangażowanie w jakieś ruchy społeczne?

Póki co pozostaje to na etapie klarowania się poglądów, pewnych antypatii i sympatii politycznych. Daleko temu do zorganizowanego działania pod sztandarem jakiejś partii czy organizacji. Jednakże polityczność w moim projekcie jest kwestią bardziej estetyki, niż chęci przekonania kogoś do jakichś idei - nie chciałabym, by moje HNW było odbierane jako lewacko-komunistyczna tuba propagandowa i utwory tyczące się tych kwestii są raczej jednorazowymi wybrykami niż jakimś konkretnym kierunkiem dla projektu. Natomiast kwestia płciowości będzie zawsze się przewijała przez projekt, bowiem jest to część mojej samoekspresji nie powiązanej w żaden sposób z kwestiami ideowo-politycznymi. 

Jak to się stało, że wybrałaś akurat taką, a nie inną estetykę dla wyrażenia siebie? 

Duży związek miało samo zainteresowanie muzyką noise. Jak miałam te 13-14 lat to zajebiście jarałam się takimi klasykami jak Throbbing Gristle, Masonną czy The Gerogerigegege albo bardziej dzisiejszymi projektami jak Caucasian Colony (zresztą twórczość Loke Rahbeka ciągnie się ze mną do dzisiaj i miała na mnie duży wpływ) i bardzo szybko korzystając z wolnego czasu i domowego komputera zaczęłam sama eksperymentować z muzyką. Oczywiście noise nie był jedynym gatunkiem, który próbowałam robić. Mocno próbowałam tworzyć także gabber czy speedcore, którego słuchałam wtedy bardzo dużo. I coś sobie tam do szufladki tworzyłam, lecz nie było za tym większej filozofii czy zaangażowania. Wszystko zmieniło się wraz z moim odkrywaniem samej siebie i tym jak odkryłam HNW. Uznałam, że statyka nagrań The Rity czy Vilgoci mocno pasują do pewnych odczuć i sama zaczęłam eksperymentować z statycznym hałasem, czego owocami są pierwsze utwory które wrzucałam na soundclouda. I tak pozostało do dzisiaj i statyczny hałas pozostał mi najbliższą formą ekspresji. Choć mimo wszystko nie jedyną, ale inne pozostają poboczne.

Jednocześnie zaś w jednym z wywiadów, mówiłaś, że obecnie nie słuchasz zbyt wiele HNW. 

Tak, wydaje mi się że kiedyś słuchałam dużo więcej, ale to też nie jest jakoś stałe. Na przykład teraz na powrót słucham więcej HNW, przez na przykład nowe wydawnictwa na The Level of Vulnerability (nowe Shurayuki-hime!). Ogólnie rzecz biorąc to ciężko mi wskazać coś, czego słucham bardzo dużo, słucham dużo muzyki - raz HNW, raz grindu, raz shoegaze i tak dalej. 

Moim zdaniem bardzo ciekawym projektem, łamiącym rygory radykalizmu HNW jest kaseta Brotherhood którą nagrałaś w duecie z Eter. Wydawca opisał nawet, że oto Vomir spotyka się z Bjork. Skąd pomysł na takie niecodzienne, eklektyczne nagranie? Możesz powiedzieć nieco więcej na temat tego albumu?

Pomysł na Brotherhood przyszedł dość spontanicznie i naturalnie. Eter często wysyła mi nagrania swojego głosu, na przykład gdy śpiewa jakiś utwór i pewnego razu odsłuchałam jedno z nich w tym samym momencie jak szukałam odpowiedniej tekstury do nowego utworu. Zabrzmiało to całkiem dobrze i poczułam się bardzo mocno tym zainspirowana. Zaproponowałam mu wspólne nagranie albumu i po tym jak upubliczniłam jeden utwór (który finalnie się nie znalazł na kasecie) to od razu napisał do mnie Siergiej i mieliśmy już wydawcę.
Cały proces powstawania kasety był mocno emocjonalny, Eter jest mi bliskim przyjacielem i dlatego pierwszą tematyką jaka mi przyszła do głowy była przyjaźń. Kompletnie nie przychodziło mi do głowy, że łamię jakieś “rygory” HNW - ja po prostu wyrażałam emocje, ale gdy sobie to uświadomiłam, to byłam z tego cholernie zadowolona. Choć szczerze mówiąc, jak teraz wracam do tego wydawnictwa to kilka rzeczy zrobiłabym inaczej, lecz czuję że na długo pozostanie wyjątkowym.



Ciekawie mnie to o czym napisałaś wcześniej - że muzycznie zajmujesz się nie tylko gatunkiem HNW, ale także innymi rzeczami. Zdradzisz mi, czym są te inne formy ekspresji? Wyobrażasz sobie, żeby przez dłuższy czas wyrażać siebie tylko w tej formie?

Głównie są to rzeczy które nagrywam do szufladki i najczęściej są to niedokończone projekty czy same szkice. Przede wszystkim poza HNW tworzę acid techno i rzeczy mocno zalatujące oldschoolowym house/techno późnych lat '80/wczesnych '90, napisałam też kilka kawałków w klimatach depressive black metalu, ale ciężko mi się zabrać do tego na nowo po tym, jak to wszystko przez przypadek przepadło... Nie wydaje mi się, żeby wyszło to do publiki, poza jednym wyjątkiem. Powoli i w bólach rodzi się projekt mój i kilku osób, w tym przypadku moje HNW będzie tłem, a rzecz (choć nie chcę mówić za wiele) zapowiada się interesująco. Czas pokaże. Na dłuższą metę chciałabym też ogarnąć jakąś ekipę do grania czegoś w klimatach grindcore/powerviolence, takiego mocno queerowo-feministycznego jak Rape Revenge czy G.L.O.S.S. (mimo że to hardcore, ale wiadomo) lecz to bardziej pragnienia, niż jakieś realne plany. Z wielkim trudem przyszłoby mi ograniczenie się do tylko jednego nurtu - czy to jako twórczyni, czy jako słuchaczka.

Oprócz tego, że tworzysz, zajmowałaś się również pracą wydawniczą. Jeden z twoich labeli, Post Rave, wydał zaledwie jedną kasetę Koncert w Chmurach Melisy po czym zakończył działalność [RECENZJA]. Dlaczego tak się stało?

Post Rave był bardzo spontanicznym pomysłem, choć bardzo długo myślałam nad założeniem labelu. W związku z tą spontanicznością zbytnio nie miałam pomysłu jak to wszystko ogarnąć, a po ciepło przyjętej taśmie Melisy każde wydawnictwo, które szykowałam bardzo szybko okazywało się być tylko niewypałem, który nie często nie doczekało się nawet formy taśmy-matki. Szybko się zraziłam i był to też czas gdy się skupiłam bardziej na własnej twórczości. Jednak wróciłam do działalności wydawniczej wraz z powstaniem Wungiel Booking. Ciężko określić, że jest to bardziej profesjonalne, bo to strasznie chujowe słowo jeśli chodzi o działalność DIY a bardziej DIT. Lecz wszystko teraz idzie dużo bardziej prężnie, mamy za sobą już kilka zorganizowanych gigów i jedną wydaną kasetę, a szykuje się dużo więcej. Z mojej strony planuję kilka kaset, między innymi rosyjski HNW - Shishanote i dopiero wschodzący polski projekt - Øø działający na skrzyżowaniu HNW, ANW i drone w bardzo depresyjnej odsłonie a także duże wydawnictwo - składankę HNW będącą benefitem na lokalną organizację LGBT będącą sprzeciwem wobec homofobicznego i transfobicznego spierdolenia na scenie noise. Z czasem przyjdą też wydawnictwa bardziej z klimatów hardcore/punkowych jak i również coraz więcej koncertów. Rozkręcamy się. Momentami myślałam nad wskrzeszeniem Post Rave jako platformy wydawniczej dla koncertówek, ale nie wydaje mi się by rozdrabnianie się na kilka labeli było dobrym pomysłem.

O ile się nie mylę Post Rave było jednoosobową działalnością. Wungiel Booking jest już chyba bardziej kolektywem, czyż nie?

Tak, w Post Rave byłam tylko i wyłącznie ja. Na Wungiel Booking składają się (w tym momencie) trzy osoby, ja, Oskar, znany z hałasowania jako (już martwe) Sun Still Rises i teraz razem z znanym i lubianym Low Standards, a także solowo jako Emptyz i Rysiek, który (póki co!) nie jest znany z żadnego projektu. Jednak Wungiel nie istniałby bez załogi bytomskich Wolnych Torów, gdzie mają miejsce organizowane przez kolektyw koncerty.

Widzę, że u was na Zagłębiu okołonojzowe przedsięwzięcia mogą liczyć na środowiskowe wsparcie, czyż nie?  

Powiedzenie, że Bytom to Zagłębie to dość szybka i skuteczna metoda na utratę zębów gdy w pobliżu są jednostki miłujące sportową odzież i lokalne kluby piłkarskie… Reszta kolektywu Wungla jest ze Śląska, a ja sama uważam, że sytuacja samego Zagłębia jeśli chodzi o sceny muzyczne (nie mówię tylko o noise) jest dość chujowa. Nic tu się praktycznie nie dzieje i ciężko się tu z czymś przebić z tego co widzę. Jeśli już się coś dzieje to jakiś kiepski metalowy koncert z równie kiepskimi kapelami grającymi modny akurat wśród lokalsów podgatunek, czy punkowy gig z tymi samymi zespołami po raz któryś z kolei. Może na Śląsku też nie jest jakoś wybitnie, ale widać trochę większą aktywność, dzieją się różne rzeczy - czy to jeśli chodzi o hardcore punka, czy o dajmy na to techno. Jednak wszystko to mocno toczy się wokół Katowic, a Wolne Tory są naprawdę zajebistym wyjątkiem na mapie tych okolic i nie wiem co by było gdyby nie ta miejscówa. Zawsze byłam pod wrażeniem Warszawy, tamtejszych kapel czy ogólnie tego co się dzieje - czy to Eufemia, czy Przesterowane Szczury (na które z miłą chęcią zapieprzałam specjalnie tam), ale też nie uważam by zapatrzenie w stylu “ooo u nich jest zajebiście a u nas to tylko gówno” było jakieś wspaniałe. Bez pracy się nie zbuduje sceny, takie życie. Dlatego dożywotni props dla wszystkich ekip i ludzi którzy ten Śląsk i okolice trzymają przy życiu. 

Dokonałaś, moim zdaniem, bardzo ciekawego porównania zestawiając w jednej wypowiedzi TSA Wolne Tory, które jakiś sposób chcąc urzeczywistnić idee wyrażone u Hakima Beya dotyczące post-anarchistycznej samoorganizacji oraz Przesterowane Szczury [relacja z P.S. 2017 Kultury Staroci tu], które odbywają się dzięki wsparciu Centrum Sztuki Współczesnej - instytucjonalnego olbrzyma, który nie może istnieć bez publicznego finansowania. Innymi słowy uważasz, że nieważne jest to, kto jest organizatorem wydarzenia, środowiska, przedsięwzięcia etc. jeśli służy to dobrej twórczości?

Wydaje mi się, że alternatywna kultura korzystająca ze wsparcia publicznego (bo myślę że głównie o to tutaj chodziło) nie jest jakimś jednoznacznie negatywnym. Ja to widzę tak: mimo wszystko wszyscy (a przede wszystkim nasze pieniądze) tworzą to państwo i nie ma nic złego w tym, że państwo wesprze jakichś niezależnych artystów czy promotorów. Trochę to działa w mojej głowie na zasadzie “skoro Kościół czy różne tego typu instytucje dostają, to czemu artyści nie mogą?”. Choć dla mnie byłoby dużo lepiej jakby te pieniądze poszły na dużo ważniejsze sprawy - zarówno kasa, która idzie teraz na kościół jak i na sztukę. Alternatywa sobie by poradziła, Kościół zresztą też. Ale skoro sytuacja wygląda jak wygląda... Inną sprawą jest to, jak finansowanie z takiego źródła wpływa na niezależność twórczą. Wydaje mi się, że to już każdy tworzący i biorący pieniądze od instytucji państwowych powinien zastanowić się o tym sam w sobie.

Ostatnie pytanie dotyczy statusu twojej osoby - Eurydyki - na scenie muzycznej. Wśród osób, które pytałem co o tobie myślą, przewijał się jeden wątek - mianowicie moi rozmówcy twierdzili, że dość konsekwentnie budujesz swoją legendę. Jesteś dla publiczności - w tym dla mnie - anonimową osobą, co także jest mocno fetyszyzowane.  Przecież Eurydyka to nie jest imię, którym posługujesz się na co dzień.

Szczerze mówiąc ciężko mi określić własną działalność artystyczną jako “budowanie swojej legendy”, ale jest mi miło, że jest to w taki sposób odbierane. Nie uważam też siebie za jakoś szczególnie anonimowej - chyba, że za anonimowość uznamy to, że nie podpisuje się na ogół urzędowym imieniem i nazwiskiem. To jednak nie ma związku z twórczością, a wynika po prostu że jako osoba transpłciowa kompletnie nie identyfikuje się z danymi, które mam w papierach i używam ich tylko, gdy muszę (lub gdy stosowanie ich pozwala mi uniknąć problemów, które byłyby mocno dotkliwe). Dla zdecydowanej większości moich znajomych czy nowo poznanych osób ze środowiska innego, niż dajmy na to szkoła funkcjonuję jako Eurydyka. I także mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się by to imię było także urzędowym - ale będzie to długi i ciężki proces. Cóż, takie życie.

I jeszcze jedno -  kiedy w końcu dasz się poznać na scenie, na koncercie ( o ile w ogóle)?

Co do koncertów to pomimo że nie uważam HNW za jakoś wyjątkowo “koncertowy” gatunek to zderzenie mojego hałasu z akustyką inną niż ta słuchawek i mojego pokoju byłoby przyjemnym doświadczeniem. Póki co powoli będę zbierała sprzęt, by w tworzeniu oderwać się od ekranu laptopa i myślę, że pod koniec tego roku albo w następnym zaprezentuje swoją twórczość na scenie. Prawdopodobnie będzie to na Wolnych Torach na którymś z koncertów organizowanych przez Wungiel.

Korzystając z okazji pozwolę sobie też dodać małe info na temat moich nadchodzących wydawnictw:
Collab z MWroblewski (którego niektórzy zapewne znają z wydanej na Wungiel Booking kasety 558701) wydany na kasecie na Reason Art Records - HNW wymieszany z drone inspirowany stacjami numerycznymi



A także split z pewnym polskim projektem - klasyczne, brutalne i industrialne HNW. Więcej szczegółów wkrótce na fb.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz