poniedziałek, 28 listopada 2016

"To nie wypada" / Bartek Kujawski - Daily Bread

Bartek Kujawski, Daily Bread, źródło: materiały promocyjne

I. Jeśli układanie katalogu labelu jest pewnego rodzaju sztuką to rok 2016 dla Mik.Musik.!. zamyka się klamrą kompozycyjną którą wyznaczają dwa wydawnictwa Bartka Kujawskiego. A kto jest słaby, niech jada jarzyny z początku roku wedle Bartka Nowickiego z bloga 1uchem/1okiem była murowanym kandydatem na płytę roku. Ta nieco pochopna opinia wydawana na początku roku nie tylko nie przewidziała, że do końca grudnia ukażą się inne płyty, ale przede wszystkim nie wzięła pod uwagę, że Kujawski może zaskoczyć słuchaczy jeszcze raz. Żeby była jasność - jestem wielkim fanem A kto słaby... i wydaje mi się, że zrozumieniu Daily Bread sprzyja poznanie poprzedniego dokonania łodzianina. Zabiegi wywoływania audialnego dyskomfortu i nieustającej konfuzji zostały na Daily Bread względem poprzedniczki znacząco udoskonalone. Kujawski, parafrazując niego samego za metodę obiera aby mieć w dupie wulgarne minimale (choć jednocześnie z lubością eksplorując dronowe konstrukcje) i przystępuje do nie byle jakiej akcji.

II. Duży zakres tolerancji dla kreacji artystycznej zawsze wydawał mi się moim osobistym przymiotem, a rozszerzanie tego zakresu uznawałem za powinność osoby myślącej. Euforycznie niepoprawny Daily Bread przy plądrofoniczno-mikstape'owym zacięciu i kuglarskiej pysze to atencyjny i wymagający zlepek niedorzeczności, patchworkowa fantazja na tematy zarówno wstydliwe, komiczne oraz poważne. Masa tropów na Daily Bread staje się pulpą, która do tej pory mocniej kojarzyła się z autystycznymi kreacjami youtubowych celebrytów i anonów, którzy, jeśli ktoś zauważył, posługują się dźwiękowo-muzyczną paletą nastawioną na nieustanne napierdalanie dynamicznymi zmianami dla samej zmiany - kurwa, współczesny polski rząd jak żywo. Już pomijam typowe dla kompilacji Vine'ów earrape'y, airhorny, wszechobecny efekt distortion, które, jak ktoś zauważył, sprawiają, że nieświadomie nojz staje się częścią internetowej kultury. Daily Bread wydaje się świadomie czerpać z tej przekory i stawania okoniem do oczekiwań nawet wobec fanów Wypas muzyczna Grupa. W postironicznej erze śmieszków wyrażonych prędzej zgrabnym emoji niż skurczem mięśni twarzy Kujawski zestawia ze sobą przeżywające renesans gatunki, które zawsze istniały poza nawiasem dobrego smaku, jak wszystkie odmiany muzyki dance, przez hard bass (hard bass i hard tech w erze memicznej to temat osobny tekst) skończywszy na podniosłych organowo-dzwonowych motywach, field recordingach, melodiach midi i kwaśnych syntezatorach z samego centrum klubowych estetyk lat '90.

III. Obśmiać by tu można wszystko, bo archetypiczna muzyczna powaga, jak w nawiedzonych chórach przesyconych dodatkowo efektem chorus w Perpetual Failure jest podatna na atak, choć z drugiej strony powaga ta jest wyraźnie przerysowana, a strach i trwoga jest porównywalna ze Scoobie Doo. Znane z A kto słaby... dropy zwiastujące nieuchronną wixę wyrwane z tanecznego kontekstu  i wrzucone w progresywne formy po raz kolejny przedstawiają sugestywną siłę wywołującą ciarki i bynajmniej nie chodzi tu o cringe fest. Zresztą nie chcę tu za nikogo wydobywać z tej płyty momentów olśnień i zdziwień. Utwory Kujawskiego są nich pełne, samodzielna eksploracja nieskrępowanej kreatywności sprawia zaś wielką frajdę. Przypomnę tylko o polifonii rozkoszy, którą przenika mnie za każdym razem gdy słyszę przetworzone vocoderem wokale w Losing Confidence. Charakterny, a zabawowy klimat przypomina nieco Disco 3000 Sun Ra albo pastiszowe podejście do popu przez Franka Zappę, niemniej wszelkie podobieństwa do faktycznych zajść są przypadkowe, a wielość skojarzeń będzie uprawniona. Słuchając tej płyty ciągle dawałem się zaskakiwać i choć zabrzmi to jak okoliczność obciążająca mnie jako recenzenta to powiem, że często przyłapywałem się na myśli, że "to nie wypada". Ale przecież Daily Bread jest, istnieje, mleko się rozlało i ja go doświadczam. Rozlewa się zaś pięknie, swoiście, osobno, oryginalnie, genialnie.

Nie wiem, czy płyta ta znajdzie się w zestawieniach rocznych. Wiem natomiast, że jest to płyta na lata. Nieznajomość tej płyty zaś dyskwalifikuje każdego, kto nazywa się fanem polskiej muzyki. A ja idę słuchać dalej, bo to nie koniec tej przygody.

Bartek Kujawski
"Daily Bread"
BDTA/Mik.Musik.!.
28 listopada 2016





CZYTAJ TAKŻE RECENZJE:
Bartek Kujawski, A kto słaby niech jada jarzyny
Wojciech Kucharczyk, BRAK
RSS B0YS, M0NKYY BL00D 

 

3 komentarze:

  1. Pan Maciej, mimo euforycznego podejścia do muzyki staram się powstrzymywać przed nieroztropnymi afektacjami. To nie była zatem pochopna opinia, a antycypacja faktów oparta na sprawnie dotąd działającym aparacie intuicyjnym, a patrząc na to z perspektywy czasu również i samospełniająca się przepowiednia. W przeciągu tych 12 miesięcy nie wiele płyt było wstanie dorównać genialności Jarzyn. Pozdrawiam Pan Maciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale oczywiście Daily Bread jest na tej samej mące upieczony. Może faktycznie zakwas mocniejszy troszkę? Przeprowadzę ponowne degustacje w celu weryfikacji.
    Pozdrawiam Pan Maciej!

    OdpowiedzUsuń